Często wiele projektów wygląda jak pole bitwy. Czasem prowadzenie biznesu przypomina walkę. Co, jeżeli jesteś liderem, który dowodzi zespołem w takiej właśnie sytuacji? Chciałem Wam opowiedzieć o moim doświadczeniu z udziału w batalii, z którego każdy, kto zarządza zespołem i ma udział w wydarzeniach, które są mocno chaotyczne, może wyciągnąć coś dla siebie. Zapraszam do lektury.
Na początek chciałem pozdrowić moją grupę z Akademii Psychologii Przywództwa, grupę nr. 3 :) Pozdrawiam wszystkich, którzy byli w mojej armii tego dnia, dziękuję za to, że mogłem z Wami powalczyć. Trochę wprowadzenia – ta armia i bitwa, w której braliśmy udział to była gra symulacyjna na moich studiach podyplomowych. Miałem szczęście być liderem takiej armii i chciałem Wam o tym doświadczeniu opowiedzieć. Chciałem Was w tym momencie zapytać o to, co waszym zdaniem może zrobić szef, żeby zasłużyć na szacunek? Czy mieliście kiedyś takiego szefa, którego szanowaliście za to, co robi? Jestem ciekaw co buduje Wasz szacunek. Dajcie znać w komentarzu.
Jak zostałem DAIMYO
Gra symulacyjna biznesowa z zakresu serious gaming, gdzie 100 studentów zostało podzielonych na dwie grupy. Zostałem liderem trochę przypadkowo, bo szczerze mówiąc nie za bardzo chciałem nim być. Chciałem gdzieś na spokojnie z tyłu ten dzień sobie przetrwać, jako samuraj powalczyć na polu bitwy, nie wypaść źle. Dwa dni wcześniej poznałem kilka osób, jedna z nich zasugerowała żebym to ja został liderem, reszta osób przytaknęła i tak zostałem liderem. Czasem w życiu trafia nas taka sytuacja, w której nie spodziewałeś się, że będziesz musiał brać na siebie jakieś konkretne obowiązki, albo je bierzesz albo nie. Dużo łatwiej wejść w jakąś rolę, do której się wcześniej można było przygotować.
Miej jakąkolwiek strategię
Marek Aureliusz ma genialne powiedzenie “W razie wątpliwości atakuj”. To świetna strategia, lepiej mieć inicjatywę, niż jej nie mieć. Jeżeli zastanawiasz się za długo nad jakimś rozwiązaniem sytuacji kryzysowej, lepiej obrać jakąkolwiek strategię niż żadną. Pozwoli ona Ci się poruszać w jakimś kierunku. Co do chaosu założenie jest takie, że powinno się prowadzić zespół dyrektywnie, nie na zasadzie partycypacji. Jeżeli jest chaos, to przejmujesz dowodzenie i twardą ręką dowodzisz. W wielu sytuacjach w zarządzaniu projektami, kiedy nikt nie wie co robić, a Ty powiesz w którą stronę iść to idziemy. Zastanawianie się nad strategią zbyt długo jest szkodliwe. Jakakolwiek strategia jest lepsza niż stanie w miejscu.
Twoje decyzje muszą być zrozumiałe dla zespołu
W czasie tej bitwy podjąłem decyzję, która dla mnie była oczywista. Pewna propozycja, która była w pewien sposób niekorzystna dla mojej armii, ale wydawało mi się, że ma sens i taką decyzję podjąłem. W momencie, gdy zakomunikowałem ją zespołowi, zobaczyłem w oczach pytanie “ale dlaczego?”. Zrozumiałem wtedy, że jeżeli podejmę decyzję niezrozumiałą dla zespołu to w najlepszym wypadku stracę trochę na efektywności, w najgorszym stracę na motywacji. Jeżeli zespół wierzy, że działasz dla jego dobra, ale one się kłócą z ich postrzeganiem wszechświata, to może być spory rozjazd. Jeżeli prowadzisz firmę, jesteś kierownikiem czy dyrektorem, jesteś w swoim świecie, w swojej bańce. Wiesz co robisz, ale to nie ma znaczenia, jeżeli Twój zespół nie rozumie do końca, albo nie ma pełnego zaufania dla Twoich decyzji.
Nie pozbawiaj się narzędzi wygranej
Zrobiłem błąd polegający na tym, że uznałem, że z pewnych strategii nie będziemy korzystać. Tym sposobem sobie i zespołowi odciąłem dużo możliwości pokonania przeciwnika. Jak przełożyć to na rzeczywistość biznesową? Czasem trafisz na klienta, dostawcę, pracownika, szefa, który przegina pałę. Zachowuje się zgodnie z prawem ale wyskakuje np. poza pewne normy, wartości, wykorzystuje kruczki w umowie itp. po to, żeby Ci dowalić. Część osób ma tak ” kurczę nigdy sam bym tak nie zrobił”. No i to jest błąd. Nie chodzi o granie nie fair, ale jeżeli się umówiliśmy na coś, prawo, przepisy itd. to wykorzystujesz je też po to, żeby co najmniej bronić się przed działaniami drugiej strony. Zanim zdecydujesz, że odcinasz pewną część tych elementów niefajnych, to warto się zastanowić czy nie da się połączyć jednego z drugim. Da się połączyć asertywne podejście, mocne oparcie o kontrakty i jednocześnie z byciem w miarę dobrym człowiekiem. Ja sobie w głowie postanowiłem czego nie robimy i to był element, który osłabiał naszą armię. Dużo osób nie chce sięgać po zapisy w umowie, bo to niefajne, a dlaczego? Być może warto z tego skorzystać.
Nie widzisz wysiłków na pierwszej linii
To co było niesamowite to po podsumowaniu tej gry, część osób została poproszona, o to, żeby powiedzieli kto według nich najbardziej się wyróżnił. Wyróżnił się kolega Daniel, nie widziałem tego, jak dobry był na polu bitwy, bo zajmowałem się innymi rzeczami. Trafiło do mnie wtedy, że dużo elementów takiej pracy na pierwszej linii nie jest widoczna dla ludzi, którzy siedzą w biurze, dla zarządu. Dopuszczenie do takiej sytuacji, że Ty nie zdajesz sobie z takich rzeczy sprawy sprawy jest słabe, a jednocześnie bardzo trudne. Część ludzi się nie pochwali, nie zostanie dostrzeżona przez kogoś, nie zostanie to zgłoszone na górę. Ta cała strategia, wszystkie pomysły wymagają implementacji w złożony sposób i na koniec to, że się wizja dzieje to wysiłek wielu osób, dostrzeganie tego wysiłku jest bardzo ważne. Zdajcie sobie sprawę, że nie widzimy całej masy roboty. Trzeba znaleźć trochę energii i zrobić taki mechanizm, żeby móc to dostrzegać. To co wam proponuję w projektach – zaczynajcie spotkania statusowe od tego z czego się cieszymy. Kto chce się pochwalić tym, co dostarczył.
Dbaj o ludzi, ale pozwól im robić swoje, kiedy ty robisz swoje
Na co dzień mam wrażenie, że bardzo mocno pilnuję wizji. Bardzo wczułem się w dowodzenie podczas tej gry i tak po prostu po ludzku było mi przykro kiedy “ginął” każdy z moich samurajów. Natomiast sytuacja jest taka, że mamy do czynienia z dorosłymi ludźmi, których wysyłasz na pole bitwy, widzą co robią. Pozwól im robić swoje, a Ty zadbaj o swoje, czyli strategię. Dostrzegaj wysiłki, ale rób swoją robotę, nie wyręczaj innych. Jest scena, która bardzo mocno do mnie wraca z “Kompanii braci”. Kompania kapitana Wintersa walczy, widać że dostają w kość i on chce pobiec i zacząć dowodzić ludźmi w boju. Zatrzymuje go wtedy starszy rangą i mówi “Kapitanie Winters dowodzicie w tym momencie kompanią, a nie plutonami. Macie dowodzić kompanią”. Niesamowita scena. Masz robić jak najlepiej swoją pracę, rozumiejąc co robią ludzie na pierwszej linii.
Twój zespół może cię wzmocnić ale też osłabić
Na koniec gry przegraliśmy, przegrałem jako Daimyo. Miałem myśl “Twój zespół Cię osłabił”. Może tak być, ale pamiętaj, że na koniec to ty swoją twarzą, działaniami, firmujesz to, pod czym podpisujesz się jako lider. Wziąłeś to na siebie, nie musiałeś zgadzać się na bycie liderem. Jeżeli się zgodziłeś, to ty ponosisz konsekwencje. Czasem przychodzisz na jakieś ważne rozmowy, prawie wygrywasz i ktoś z Twojego zespołu nagle coś “chlapnie”. Może też być inaczej możesz przyjść przygotowany i Twój zespół może dorzucić od siebie takie rzeczy, że wygracie. Warto pomyśleć o tym jak małe zachowania mogą mieć wpływ na wynik ostateczny. Tak było w naszej bitwie, coś z pozoru nieistotnego załatwiło całość. Nie będę opowiadał o szczegółach tej gry, bo może kiedyś będziecie brać w niej udział, nie chcę psuć nikomu zabawy.
Co warto zapamiętać
Po pierwsze trzeba stworzyć strategię, upewnić się, że zespół ją rozumie. Dać ludziom środki do jej realizacji. Ty odpowiadasz za zapewnienie środków. Wykorzystanie ich leży po stronie ludzi, ale to Ty musisz je zapewnić. Musisz umieć mierzyć tą strategię i ludzie muszą umieć mierzyć czy idą we właściwym kierunku. Stale objaśniać strategię, bo to niekończąca się praca, cały czas wymaga doprecyzowania. Musisz też budować zespół, który zadba o siebie.
Dzięki tej bitwie miałem możliwość poczuć się tak jak się czują kierownicy projektów, których my stawiamy w naszej grze symulacyjnej Fort Brave. Stawiamy ich w roli kierowników projektów, którzy mają poprowadzić zespół, żeby zbudować Fort, który obroni osadników amerykańskich przed atakiem Indian. Dzielimy zespół na role, jeden dzień planujemy jak to ma być zrealizowane, a drugiego realizujemy. Całe dwa dni, żeby doświadczyć całego projektu. Planowania, realizacji, chaosu, co się zmienia, stresu, pracy ze sponsorem, z komunikacją itd. Jeżeli szukacie takiego doświadczenia to serdecznie zapraszam.
Gra biznesowa “Fort Brave” Pełne doświadczenie projektu w 2 dni
Tradycyjne szkolenie najczęściej doprowadza uczestnika do poziomu świadomej niekompetencji. Ucząc się tylko, co to jest plan projektu i jakie są części składowe nie widać jak planowanie przekłada się na rezultat! Fort Brave robi znaczny krok naprzód. Uczestnicy zaczynają naprawdę rozumieć po co planować!
VIDEO