Dosłownie będzie o strzelaniu dynamicznym. I nie tylko. Stresująco, pod presją czasu, można sobie zrobić nieodwracalną krzywdę w karierze. Takie są właśnie projekty. No i strzelanie dynamiczne też :). Chociaż dopiero zacząłem się tą dziedziną interesować i to zdecydowanie początek drogi to tutaj jak w zwierciadle można zobaczyć jak działa rzeczywistość. I gdzie „strzelamy sobie w stopę”. Albo jak łatwo można to zrobić.
Historia
Zapakowałem się w samochód i wybrałem na strzelnicę, żeby poćwiczyć trochę z bronią. Dlatego, że lubię i strzelanie uspokaja, a poza tym zgodnie z moim osobistym Projektem 100 na liście jest nauczenie się strzelania poważniej. Dlaczego strzelectwo? Bo ten sport uspokaja. Wcale nie dlatego, że wyładujesz sporo amunicji w cel. To jakoś mnie nie kręci. Fajne jest to, że musisz być spokojny i skoncentrowany, jeżeli chcesz trafiać w cel. To już pierwsza analogia do biznesu :). Nie sztuką jest biegać jak walnięty wokół i robić zamęt. Sztuką jest konsekwentnie osiągać zamierzone wyniki.
Tak więc dotarłem na strzelnicę z zamiarem przeszkolenia się przed zawodami. Skoro przed biegowymi się trenuje, to przed takimi, gdzie sprawa jest poważna, tym bardziej warto poznać otoczenie. I jak zwykle było to wydarzenie mocno inspirujące.
Poznaj zasady zanim zaczniesz – nie strzelaj do ludzi projektami
Od razu dostałem wytyczne, że moje pierwsze zawody mają prosty cel – nie dać się zdyskwalifikować :). Może niezbyt ambitnie, ale mi pasuje. Tym bardziej, że zasad trochę jest i dobrze, żeby obyć się z bronią. Słuchanie sędziego, strefy bezpieczeństwa, miejsce, gdzie można przeładować, zasady poruszania się po torze. Lepiej znać, bo faktycznie szybko można wylecieć.
Ponieważ masz do czynienia z bronią, czyli czymś co może zrobić krzywdę to warto podchodzić do tego z respektem. Nie jestem pewien, czy wszystko pamiętam. Mam nadzieję, że na tyle dużo, żeby nie stanowić dla nikogo zagrożenia.
Ciekawe jest to, że zasady BHP z bronią to jeszcze większość z nas zrozumie. Ale zasady BHP w projektach już mniej. A tam też można komuś zrujnować życie prywatne jak się go non stop sadza po godzinach, nie? Projekty to też niebezpieczna sprawa. Może powinno być na nie pozwolenie? ;)
Ok, trochę zasad.
Strzelanie szybko ważniejsze niż dokładnie
W strzelaniu dynamicznym liczą się punkty i czas. Trzeba generalnie wygenerować jak najwięcej punktów, jak najszybciej. Punkty masz za trafienia w tarczę. Czas płynie sobie jak chce. Więc walczysz z czasem. Jak w projektach. Tutaj najpierw mierzyłem zbyt dokładnie i traciłem czas. Gdy dostałem radę, żeby mniej się skupiał na przyrządach, bo cel i tak jest spory, zdecydowanie przyspieszyłem, bez straty celności.
Tor nie był zbyt wymagający, ale większym wyzwaniem było pamiętanie o tym, żeby w czasie przeładowania nie machać pistoletem za bardzo do góry, pozwolić magazynkowi upaść :) (odruch, że nie rzuca się jednak dobrych rzeczy na ziemię ;) ), załadować magazynek właściwą stroną. Generalnie jest co robić ;). Pamiętanie o tym, żeby przeładować przed strzałem, albo pamiętać, że ma się broń już przeładowaną.
Takie doświadczenia pozwalają mi sobie przypominać jak to jest być w czymś nowym. Jeżeli ja oddycham zarządzaniem projektami to nie znaczy, że każdy. Dla kogoś robienie harmonogramu może być tak złożone jak dla mnie pierwsze strzelanie. Rośnie empatia.
Nawyki oszczędzają czas
Bardzo widać jak dobre rady, dobre nawyki i przygotowanie pozwala osiągnąć lepszy rezultat. Usłyszałem radę „ładuj magazynki od tego najdalszego”. Oczywiście ją olałem w trakcie strzelania i brałem je z pasa jak popadało. Przy pierwszym nie było problemu, bo łapiesz którykolwiek. Przy drugim, też spora szansa, że trafisz.
Przy trzecim już musiałem szukać, gdzie on jest i traciłem czas. A można było posłuchać dobrej rady. Podobnie jak samo ułożenie magazynków przy pasie. Włożone w dobrą stronę i chwytanie wyćwiczonym uchwytem sprawia, że od razu magazynek układa się tak, że ładujesz go do broni i szybko możesz kontynuować strzelanie.
Jeżeli się nie przygotujesz, albo wykonujesz różne chwyty to utrudniasz sobie życie. To super ćwiczenie na prostotę i proste zasady. Im mniej kombinujesz, tym łatwiej wyćwiczyć dobry nawyk i go powtarzać. Zwiększasz szanse sukcesu, zmniejszasz ryzyko błędu.
Zanim zaczniesz, zrób na sucho
Każdy pocisk kosztuje. Zawodów nie powtórzysz bo masz jedną szansę. Dlatego dobrym pomysłem jest przejście sobie „na sucho” przez tor i zaplanowanie jak będziesz się poruszał, gdzie się zatrzymasz, gdzie zmienisz magazynki. Super sprawa! Można bezkosztowo zweryfikować, czy Twój plan jest dobry i czy da się go wykonać.
To ćwiczenie mi się podoba bo to zadanie z optymalizacji :). Im mniej ruchu, tym szybciej powinieneś załatwić wszystkie cele, bo skupiasz się na celowaniu. Bardzo zgodne z moją zasadą prostoty. W projektach naprawdę warto sobie opowiedzieć jak projekt będzie przebiegał. Nawet, gdy tego się nie spisze to jest milion razy łatwiej działać.
Wyobraź sobie co będziesz robił
Nowe czynności potrafią być złożone. Wyciągniecie pistoletu z kabury, przeładowanie, złożenie się do strzału, wycelowanie, oddanie strzału, zatrzymanie, wyjęcie magazynka, pokazanie pustej komory, strzał kontrolny. Niby proste, ale tak naprawdę to sporo czynności. Jeżeli nie masz tego wdrukowanego to się można na każdym wywalić.
Jeżeli najpierw sobie wyobrazisz w głowie co będziesz robić krok po kroku naprawdę jest łatwiej :). Poukładane sprawia, że jakoś to się wdrukowuje w mózg. Dlatego warto ćwiczyć wystąpienia jeżeli nie masz w tym mega wprawy, prezentacje, oświadczyny… ;) Wypadną lepiej.
Procedury myślą za Ciebie!
Proste założenie, że masz safety zone, w którym możesz operować bronią, ale tam nie może być żadnej amunicji minimalizuje ryzyko głupiego błędu! Możesz się bawić jak chcesz, celować na sucho itd., ale przez to, że amunicji nie ma, prawdopodobieństwo przypadkowego wystrzału wynosi zero. Ma sens?
Wiele procedur w firmach też ma swój sens, ale jak nie rozumiesz całości, tylko patrzysz ze swojego miejsca to mogą wydawać się bez sensu. W książce „Odpowiedzieć ogniem” autor pisze, że procedury ratują żołnierzom życie. Wielu pracownikom umysłowym ratują tyłek przed odsiadką, albo karą finansową, tylko trzeba je rozumieć.
Nie znaczy, że każda procedura ma sens, ale na strzelnicy zasady bezpieczeństwa jakoś większość osób wydaje się rozumieć i nie pcha się zmieniać tarczy, gdy ktoś na osi obok strzela. Bo kulki nikt nie chce zarobić. No ale nadgodziny już tak nie bolą, więc po co jakieś tam planowanie? Bzdura, my kuloodporni przecież.
Nic nie brzmi tak fajnie jak trafiony cel :)
Strzelanie do gongu jest najfajniejsze. Karton to karton. Ale trafienie w cel i usłyszenie tego brzdęku jest super :). Jak w życiu. Osiąganie celów jest fajne. I im więcej zbieram doświadczeń, tym bardziej widzę, że zasady ich osiągania są stałe. Niezależnie od dziedziny.
Powodzenia w projektach i na strzelnicy :)
{zdj:www.offdutyarmory.com}