„Kto jest za to odpowiedzialny? Kto do tego doprowadził?”, czyli szukamy winnych. To najczęściej występujące połączenie emocjonalne z rodziną słów wywodzących się od “odpowiedzialność”. Co ciekawe rzadko używa się zwrotu „To on jest odpowiedzialny za ten sukces!”. Bez określenia odpowiedzialności, jej delegowania i egzekwowania nie ma szans na udany projekt. Tylko jak to robić, gdy niewiele osób o zdrowych zmysłach chce być za coś odpowiedzialna?
Nie wychylaj się to nie oberwiesz – ale czy coś osiągniesz?
Niestety większość ludzi nauczyła się po prostu nie wychylać. Prosta analiza pozwala dojść do prostego wniosku: to jest bardziej opłacalne. Dopóki organizacja nie zacznie ostro wyznaczać celów i sprawdzać wyników, to dzięki strategii na „trzymanie się środka” można odnieść bardzo wiele korzyści:
- Nikt nie będzie Ci zlecał roboty na wczoraj, bo będzie wolał to oddać komuś, kto i tak się wychyla i mu zależy.
- Nikt nie obarczy Cię winą za porażkę, bo nie będzie Ci mógł jej przypisać w żaden sposób.
- Nikt nie będzie od Ciebie wymagał, bo nawet nie wie, czego.
Żeby było jasne: wierzę bardzo mocno w to, że ludzie dostosowują się do systemu, w którym przyszło im działać! 90% zachowań wynika z tego, co nagradza i karze organizacja. I tyle. Jeżeli nie ma jasno wyznaczonych celów i zakresów odpowiedzialności to jak można być fair wymagając czegokolwiek od kogokolwiek?
W świecie jest więcej kolorów niż tylko szarość..
Jeżeli wszystko jest w odcieniach szarości to mogą się wydarzyć następujące sytuacje:
- Projekty będą się jakoś toczyć i może kiedyś się nawet skończą, nie niepokojone przez nikogo.
- Projekty w końcu umrą śmiercią naturalną, bo ktoś się zorientuje, że nie przynoszą efektów.
- Znajdzie się ktoś, kto chce, żeby jego praca miała sens i weźmie odpowiedzialność na siebie układając sytuacje.
Moje silne przekonanie oparte na lekcjach z praktyki i przywództwa takich osób jak C. Maxwell to:
- Przywództwo mierzy się wpływem jaki masz na otoczenie. Niczym więcej, niczym mniej.
Żeby zacząć mieć wpływ trzeba „zaanektować” pewien kawałek rzeczywistości i powiedzieć „To jest moje i zamierzam urządzić to po swojemu! Zależy mi na efekcie”. Jakiś przykład?
Natrafiasz na chaos? Zacznij urządzać go po swojemu..
Z mojego doświadczenia korporacyjnego. Organizacja przechodziła zmiany. Duże i długotrwałe. W pewnym momencie zmieniał mi się szef co 3 miesiące. A ja nie dostawałem żadnych wytycznych co do strategii, kierunku, tego co ma sens, a co nie. W końcu zmęczyło mnie to na tyle, żeby przestać czekać. Ustaliłem, co według mnie jest najsensowniejsze, czym powinniśmy się zająć, jakie cele możemy sobie postawić, z kim powinienem zacząć pracować, żeby te cele osiągnąć.
Zaczęło się dziać coś ciekawego. Wokół tych działań zaczęły się krystalizować konkretne struktury i pomysły. Pojawił się po prostu ktoś, kto wiedział, czego chce i powoli dołączały inne osoby. A wraz z innymi osobami nastawionymi na inicjatywę zaczęliśmy sobie budować nasze środowisko pracy. Jedyne ryzyko, które wiązało się z tym działaniem oznaczało określenie swojego zrozumienia sytuacji, które i tak mogło się zmienić! Jeżeli masz wątpliwości to załóż, że masz rację i działaj!
Odpowiedzialność to cecha lidera, nie polityka
Nie możesz delegować odpowiedzialności, jeżeli najpierw sam jej nie akceptujesz. Jeżeli po prostu przyjmujesz wytyczne z góry i zrzucasz je w dół, zakładając, że „jakby co” to zwalisz na podwładnych to żaden z Ciebie lider. Polityk na pewno, ale na szacunek ludzi nie zapracujesz.
A jak jest z odpowiedzialnością u Ciebie? Opłaca się ją brać na siebie, czy lepiej się nie wychylać? Jak sobie poradziłeś z podobnymi sytuacjami?
[hr height=”30″ style=”default” line=”default” themecolor=”1″]
ZARZĄDZASZ PROJEKTAMI HR?
Pracujesz z biznesem i czekają Cię spore wyzwania w najbliższym czasie?
Naucz się jak skutecznie
• zaplanować
• zbudować zaangażowanie biznesu
• pokonać trudności
Fundament + Gra Symulacyjna + Case Study = 100% praktyki
Kolejny fantastyczny post. Bardzo dziękuję za kolejną dawkę inspiracji.
Bardzo się cieszę, że kliknęło :). Działamy dalej :)