W poprzednim wpisie [TUTAJ] przedstawiliśmy wyzwanie, na które możesz napotkać w projekcie. Jeżeli już je znasz i odpowiedziałeś sobie na nie to sprawdź, co proponuję z mojego doświadczenia. Jeżeli nie znasz jeszcze wyzwania to najpierw się z nim zapoznaj, a dopiero później wróć tu i sprawdź odpowiedzi.
Wybrałeś odpowiedź:
[A] Marzyłem o takim projekcie. Biorę się do roboty natychmiast
Brawo. To właściwa odpowiedź w tej sytuacji.
Na tym etapie projektu kłócenie się z szefem, czy klientem nie ma najmniejszego sensu, bo:
- Szef chce, żeby to zostało zrobione
- Nic tak nie wkurza szefa jak tekst o tym, że czegoś się nie da
- Szef, czy klient chce mieć w Tobie partnera, któremu zależy na sukcesie
Kluczem jest jednak to, co zrobisz w kolejnym kroku. Bo jeżeli po prostu „łykniesz” ten projekt i zaczniesz pracować to za kilka miesięcy staniesz na placu skazań, bo projekt się wysypie.
To, co trzeba zrobić w kolejnym kroku to przyjść z rozwiązaniem. Bo tak naprawdę prezes pyta Cię „Co jest możliwe?”. Twoim zadaniem jest przyjść z propozycją jak cel osiągnąć. Dlatego w kolejnym kroku powinieneś zaproponować rozwiązanie. Co możesz zrobić? Na kiedy? Ile to będzie kosztować?
Ważne, żeby pamiętać o tym, co prezes powiedział, dlatego warto przyjść z opcjami:
- Nastawioną na czas – Możemy w ciągu trzech miesięcy mieć TO i potrzebujemy TYLE ZASOBÓW
- Nastawioną na zakres – Możemy to wszystko zrobić, potrzebujemy TYLE ZASOBÓW i zajmie nam to TYLE CZASU
- Nastawioną na koszt – Za kwotę, którą pan proponujemy możemy zrobić TO na TAKI TERMIN
Wtedy prezes pomyśli, że ma do czynienia nie tylko z kimś, komu zależy, ale i z kimś kto myśli. Stajesz się partnerem, z którym warto rozmawiać. Warto mówić jak jest, tylko trzeba mówić to inteligentnie.
- Przychodzisz z rozwiązaniem (a nie z problemem)
- Mówisz co jest możliwe (a nie czego się nie da zrobić)
- Mówisz czego potrzebujesz (a nie czekasz aż ktoś zapyta, co Ci potrzebne)
Oczywiście możesz się nie zgodzić z naszą oceną. Podyskutujmy o tym w komentarzach. Możesz oczywiście też podzielać nasze zdanie. Wyrazy podziwu i uznania także przyjmujemy w komentarzach:).
Wybrałeś odpowiedź:
[B] Ty sobie tego chyba nie przemyślałeś
Niewiele osób jest w stanie odpowiedzieć prezesowi tak jak Ty
No chyba, że to Twój tata :). Wtedy możesz przyznać sobie punkt za bezpośredniość i wybrać jaki byłby kolejny krok.
Jeżeli prezes nie jest twoim ojcem to gratulacje. Masz cojones prawdziwego Ninja! Możesz przyznać sobie punkt za szczerość. Niestety prawdopodobnie, właśnie zacząłeś karierę poza strukturami firmy :(.
Działa zawsze prosta, dwupunktowa zasada:
Punkt 1: Szef zawsze ma rację
Punkt 2: Jeżeli szef nie ma racji patrz punkt pierwszy.
Gratulujemy jeszcze raz odwagi i życzymy powodzenia w nowym miejscu pracy ;). Tam na 99% spotkasz podobną sytuację. Co wtedy odpowiesz?
Wybrałeś odpowiedź:
[C] Dziękuję za zaufanie, ale to nie jest niemożliwe do realizacji!
Brawo! Dostajesz nagrodę za szczerość i…
mały szary kartonik do spakowania swoich rzeczy. Dla ludzi na pewnym poziomie liczy się tylko jedno motto „Wszystko jest możliwe!”. Oczywiście rozumiane w pewien konkretny sposób. Nie ma tragedii. Na pewno w nowym miejscu będzie Ci lepiej :). Do czasu, aż nowy prezes zaprosi Cię do gabinetu i przedstawi „projekt życia”. Co wtedy mu odpowiesz?
Wybrałeś odpowiedź:
[D] Jak zwykle to wspaniały pomysł Panie Prezesie, ale potrzebuję więcej pieniędzy, ludzi i wszystkiego nie zrobimy
Brawo Ty! Na pewno warto dbać o to, żeby prezes dobrze Cię kojarzył.
Chwal prezesa swego wtedy, gdy tylko możesz. Wynoś jego zalety pod niebiosa. Tylko pamiętaj o tym, że trzeba to robić inteligentnie, bo balansujesz na cienkiej granicy… Punkt za dobre otwarcie :). Natomiast nigdy nie używaj słowa „ale”, bo kasuje to, co powiedziałeś wcześniej. I po komplemencie :(. Prezes zamiast skupić się na rozpływaniu się w samozachwycie zwróci uwagę na to, że nic jeszcze nie zrobiłeś, a chcesz go oskubać!
Na tym etapie żądanie więcej bez faktów jest tak jakby trochę ten tego, bezczelnością. Natomiast na pewno dodatkowy punkt też za kierunek myślenia zbliżony do tego, że da się zrobić tylko trzeba czegoś więcej. Fajnie byłoby zaproponować więcej opcji…
Może spróbujesz, co można zrobić lepiej?
Zgadzacie się z nami? Jeśli nie zapraszamy do dyskusji w komentarzach, jeśli tak to też zachęcamy do podzielenia się swoimi wnioskami i przemyśleniami :)
Witam, generalnie trudno się nie zgodzić z odpowiedzą A jako najwłaściwszą. Trzeba jednak też pamiętać aby odróżnić projekt życia od nierealnych i nieuzasadnionych oczekiwań. Podzielę się pewnym doświadczeniem.
Pamiętam jak kiedyś (10 lat temu) mój szef stwierdził ,że mam mu zrobić w excelu system do obsługi naszych klientów ( nie będę opisywał nawet założeń systemu, excel się do tego po prostu nie nadaje). Jako ,że byłem młody i niedoświadczony od razu odpowiedziałem , że nie tędy droga i ,że lepiej będzie zakupić najbardziej nam odpowiadający gotowy system oferowany przez jednego z wielu producentów i nawet zaproponowałem bardzo dobry i tani system który akurat testowałem.
Prezes się rzecz jasna wkurzył (a był to straszny choleryk) no bo miał taki genialny pomysł a ja mu mówię że się nie da, stwierdził że jestem głupi i wezwał informatyka z innego oddziału. Ten doświadczony informatyk ku mojemu zdumieniu oświadczył :
Oczywiście Panie prezesie, powołamy zespół projektowy do tego zadania i zaczniemy działać.
Powołaliśmy zespół projektowy, po miesiącu czy dwóch w wyniku prac zespołu projektowego jednoznacznie stwierdzono ,że nie da się zrobić systemu w excelu, i najlepiej będzie kupić gotowy produkt a konkretnie ten który wcześniej zaproponowałem.
Zakupiliśmy ten system do dzisiaj z niego korzystamy.
W sumie wszystko dobrze się skończyło , z pracy mnie nie wyrzucili, zakupiliśmy system który do dzisiaj się sprawdza, tyle że straciliśmy miesiąc czasu albo dwa na projekt który w ogóle nie miał szans powodzenia i nie powinien zostać rozpoczęty.
Do dziś pamiętam jednak tą lekcję, i staram się nigdy nie odmawiać wprost realizacji projektu, tylko mówię :
Oczywiście, powołamy zespół projektowy do tego zadania i zaczniemy działać. Daje nam to czas do spokojnego zastanowienia się nad problemem, można nawet po jednym dniu określić wstępnie wymagane zasoby i przygotować się do rozmowy itd.
pozdrawiam
@Tomek: dzięki za historię :). Przypomniałem sobie moje czasu “młodego, gniewnego” ;). Słusznie piszesz – czas na myślenie i przygotowanie się do argumentacji, a przez to przejście na poziom bycia partnerem dla kogoś o większe sile bicie to sedno.
Piszesz się na kolejne wyzwanie?
Mariusz , to nawet nie to ,że pisze się na kolejne wyzwanie, ja te wyzwania przyciągam. Wyzwaniem jest wybrać właściwe wyzwanie. Pozdrawiam
Hej, to może podrzucisz pomysł na kolejne :). A z tym przyciąganiem to myślałem, że tylko jak tak mam…
To jak? Podrzucić jedno z Twoich :D