Dzisiaj w cyklu “Projekty są wszędzie” o skokach na spadochronie. Inspirację do lepszego prowadzenia projektów można znaleźć wszędzie, a już na pewno w dziedzinach sportów ekstremalnych, gdzie zwraca się uwagę na elementy związane z ryzykiem, które, umówmy się, w standardowym podejściu do projektów są traktowane bardzo po macoszemu. Jednak jest tego więcej. Oto kilka przemyśleń projektowych po moich osobistych doświadczeniach.
Widok ziemi ma znaczenie
Miałem przyjemność wcześniej skakać na bungee. I porównując skok na spadochronie i bungee pod kątem stresu to uznałbym, że bungee jest trudniejsze. Dlaczego? Bo na bungee skacze się z wysokości, na której widać ziemię i ma ona tendencję do szybkiego przybliżania się do nas, a my nie czujemy, że coś nas wyhamuje :). Po prostu ziemia rośnie w oczach i to przeraża.
W przypadku skoku na spadochronie z 4000 m, w dodatku nad chmurami oszczędzony Ci jest ten okrutny detal ;). Po prostu wyskakujesz (lub w przypadku tandemu zostajesz wyskoczony ;) ) z samolotu i spadasz swobodnie ciesząc się tym uczuciem. Technicznie przez kilkadziesiąt metrów dzieje się to samo co na bungee, ale brak widoku ziemi sprawia, że odczucie jest inne.
Ustalaj etapy zarządzania projektami jak na bungee
Wniosek projektowy? Podobny efekt mamy przy długotrwałych projektach. Skoro mamy je wykonać za 18 miesięcy, to mamy czas. Można odpoczywać :). To nie jest prawda, bo pędzimy w kierunku ziemi i w 17-tym miesiącu zobaczymy jak szybko się zbliża, tylko wtedy może być trochę za późno. Warto projekty podzielić sobie na etapy, w których “widać ziemię”, bo jest to element mobilizujący.
Cel powinien być widoczny i mobilizujący, ale nie paraliżujący. Chociaż czasem się zdarza, że niektóre projekty przypominają następujące kombinacje:
- Skok na bungee bez liny – “Wiem, że mało czasu, ale nic z tym nie zrobimy. Działaj!”
- Skok na bungee z za długą liną – “Masz ludzi w zespole. Wiem, że oni są specjalistami od czegoś innego, ale mają dobre chęci. Działaj!”
- Skok na spadochronie bez spadochronu – “Jakie planowanie? Jakie ryzyka? Mało masz czasu? Działaj!”
- Skok na bungee ze spadochronem – “Zrobiliśmy przecież zarządzanie ryzykiem. Napisaliśmy co może pójść nie tak. Masz listę zagrożeń, więc o co chodzi? Działaj!”
Brzmi znajomo? ;) Są też bardziej egzotyczne kombinacje, ale to przy okazji innych doświadczeń. Z tych powyżej ostatnia jest szczególnie perfidna, bo niby jest szansa, że spadochron nas uratuje ;).
Sam składasz swój spadochron
To krok, bez którego nie dostaniesz certyfikacji na skoczka. W tandemie na szczęście kto inny to robi (dziękuję tutaj osobie, która składała mój :) ). Po prostu musisz zadbać o siebie i tyle. Tutaj niedbałość może sporo kosztować. W przypadku projektów tak samo. Twoim spadochronem jest plan. Skakanie bez niego potrafi być zabawne, podobno jest nawet człowiek, który wyrzuca spadochron z samolotu, czeka nawet do 60 sekund i zaczyna go gonić. Kto, co lubi ;).
Ja tam wolę klasyczne podejście – jaki plan takie lądowanie. Bo kombinowanie 100 metrów nad ziemią “a może byśmy przesunęli deadline?” jest cokolwiek interesująca.
Zapasowy spadochron po coś jest
Zapytałem instruktora ile razy nie otworzył się spadochron w tandemie i trzeba było użyć zapasu. Usłyszałem, że ze cztery razy. Jednocześnie padło bardzo mądre zdanie “Zapas właśnie po to jest!”. No racja. Masz plan B, to nie tylko poczucie komfortu. Jest po to, żeby go użyć we właściwym momencie. Żaden wstyd, gdy nie idzie zgodnie z planem A. Jeżeli masz plan B to go używasz i zapominasz o sprawie. Przewidziana zmiana planu to część planu :D.
Nie drąż zbytnio ;)
W ramach rozluźnienia atmosfery spytałem o to, co jeżeli nie otworzy się spadochron:
– Mamy zapas
– A jak zapas się nie otwiera?
– To po co żyć z takim pechem?
Jakaś logika w tym jest ;). Jeżeli żaden plan zapasowy Ci nie działa, to może nie ma sensu żyć z tym projektem?
Powodzenia w projektach!