Jak osiągać cele?
Zrealizowałem w ten weekend kolejny punkt z mojej listy 100 rzeczy do zrobienia w życiu – strzelanie z karabinu snajperskiego. Jak każde doświadczenie to też niesie ze sobą wiele refleksji, także tych niespodziewanych. Oprócz tego, że strzelanie to niezła zabawa ;), to można się wiele nauczyć
Lekcja 1: Rób mądrze, a nie tak jak pokazują w filmach
W filmach snajperzy strzelają z różnych dziwnych pozycji. I jakoś zawsze, albo prawie zawsze udaje im się trafić w cel. Nie wykluczam, że ktoś, kto na co dzień strzela po 100 sztuk amunicji z różnych pozycji to potrafi. Natomiast ja kładąc się na stanowisku od początku miałem problem ze złapaniem światła w lunetę (ni cholery nie widać), trzymaniem karabinu tak, żeby było chociaż trochę wygodnie. Generalnie pod górkę. Celownik chodzi jak chce, mięśnie napięte, filmowe myślenie o „wstrzymaj oddech” ;) nawet nie wchodzi w grę.
Niemożliwe, żeby ktoś mógł tak działać przez kilka godzin. Wniosek: ja coś muszę robić źle. Wyzbyłem się wstydu w przyznawanie się do tego, że coś jest nie tak, jeżeli zaczynam. I zaraz dostałem kilka wskazówek: podłóż lewą rekę pod kolbę, odsuń głowę od lunety, poszukaj pozycji. Genialne: podłożenie pięści pod końcówkę kolby ustabilizowało lufę, odsunięcie oka wyostrzyło obraz. Mogłem przestać oddychać ;), żeby celownik mniej drgał.
Później dostałem jeszcze wskazówki o trzymaniu palca na spuście ale to już kosmetyka. Generalnie jeżeli jest Ci niewygodnie przy czymś sprawdzonym, z czego ktoś korzysta to pewnie robisz coś nie tak. Ta zasada sprawdza się też w biznesie: pewne narzędzia są sprawdzone, jeżeli coś Ci nie idzie, to wina hm…. nie leży w broni, tylko Ty jej źle używasz!
Lekcja 2: Nie pracuj bez obserwatora
Strzelanie z karabinu snajperskiego jest „trochę inne” niż strzelanie z pistoletu. Niezłego treningu musi wymagać nauczenie się jak po strzale nie stracić celu z celownika. Ja po każdym strzale musiałem szukać celu. Nie miałem nawet szansy zaobserwować gdzie trafił pocisk.
I tu pojawia się największa lekcja całej imprezy! Obserwator! Jeżeli dostaniesz informacje „30 cm za bardzo na prawo i 10 cm poniżej celu” to możesz wprowadzić korekty celowania! Inaczej cały czas będziesz walił poza cel i zastanawiał się co jest nie tak!
W ten sposób można całe życie krążyć wokół celu i nigdy do niego nie dotrzeć! Fascynujące. Jak bardzo to ważne przy wszystkim co robimy – działasz, informacja zwrotna, korekta! Pytanie dla sumienia – jak często ją dostajemy? Często tak szybko pracujemy, że nie ma czasu słuchać :(.
Na marginesie, to ważne, żeby obserwator wiedział do czego celujesz, bo inaczej obserwujecie dwa różne punkty ;) i wtedy wynik też taki sobie. Bardzo fajne ćwiczenie z komunikacji opowiadanie sobie do której puszki z piwa w odległości 200 m od stanowiska celujesz, gdy ktoś poukrywał ich tam kilka. Na poważnie: precyzja jest ważna.
Lekcja 3: Naucz się używać narzędzi – nie zawsze trzeba celować wprost!
Celownik broni snajperskiej to sprytne narzędzie! Nie tylko ze względu na to jak ładnie przybliża, ale też na podziałkę, która jest w nim widoczna. Pełni ona też dodatkowe funkcje poza dekoracyjną ;). Te kreseczki albo kropeczki służą temu, żeby odkładać poprawkę ze względu na odległość, wiatr, ruch, ewentualnie zwichrowane oko strzelającego ;).
Jeżeli masz ustawioną broń na konkretną odległość to strzelasz trzymając cel w środku krzyża. Jeżeli zmieniasz odległość celowania to albo znowu przestawiasz broń (co jest bez sensu), albo odkładasz poprawki na celowniku. I zamiast celować środkiem odkładasz np. dwie kreski w prawo, jedna kreska w górę. I celujesz jakby poniżej i na lewo od celu. A pocisk trafia tam, gdzie powinien.
Jeżeli nie wiesz jak działają te kreski, to nie będziesz potrafić ich wykorzystać. A gdy zrozumiesz jak działa proste narzędzie uzyskasz super efekt!
Na co dzień mamy do dyspozycji super narzędzia: spotkania, maile, tylko korzystamy z nich niedbale, bez zrozumienia. Marnujemy czas, zamiast go zyskiwać :(. Warto zrozumieć podstawy i być mistrzem w rzeczach oczywistych, a nie mówić, że „teoria to teoria, a praktyka jest inna”. Sami sobie pod górę robimy :(
Lekcja 4: Przystępność = postęp
Pocisk karabinowy. I nie tylko. To taki iPhone dla żołnierzy ;). Wyobraź sobie jak trudno było kiedyś strzelać z pistoletu. Sypało się proch na panewkę, wrzucało jakąś kulkę do lufy, podpalało proch, ten przy odrobinie szczęścia wystrzeliwał pocisk albo i nie. To trudne, bo odmierzyć trzeba ilość prochu i tak dalej. Ktoś wymyślił, żeby dawać ludziom odmierzony proch zawinięty w pergamin, na to wrzucić kulę, przybić, strzelić. Trudne też bardzo.
Aż w końcu ktoś wymyślił pocisk: łuska, w łusce odmierzony proch, zintegrowane z pociskiem. Po prostu nacisnąć spust. Eliminuje naprawdę dużo, dużo problemów.
To inspirujące, bo największy postęp to zwiększenie przystępności! Nie musisz wiedzieć jak to działa, musisz wiedzieć jak tego użyć. Tak jest też z narzędziami zarządzania, nie musisz wiedzieć dlaczego zarządzanie np. projektem działa tak jak działa, ważne, żebyś łatwo potrafił z tego skorzystać.
Lekcja 5: W stresie tylko odruchy
Strzelanie do tarczy, gdy sobie spokojnie leżysz, wypoczęty i tak jest trudne. A wyobraź sobie, że czołgałeś się kilka godzin, wokół wrogie otoczenie, wokół rozrywają się pociski, ktoś krzyczy, ktoś do Ciebie strzela. Wtedy bez odruchów zginąłeś!
I tak mamy na co dzień w projektach, w pracy, w kryzysowych sytuacjach! Wtedy albo panikujemy albo ogarniamy sytuację pewnymi odruchami. No i pytanie: jak często ćwiczysz sytuacje kryzysowe w zarządzaniu swoim zespołem, żeby przerodziły się w odruch? Właściwy odruch! Ja uwielbiam gry symulacyjne i teraz jeszcze bardziej widzę dlaczego są takie ważne! Nawet nie o wynik gry chodzi, tylko o to, żeby poznać siebie i reagować dobrze w trudnej sytuacji.
Na szkoleniach chcemy, żeby było miło… A powinno być trudno z wyzwaniem dla intelektu.
No i na koniec: jaka była Twoja najciekawsza lekcja zarządzania?