Dobre pytanie, nie? Przecież każdy z nas ma w pamięci z doświadczenia taki okres, gdzie wszystko wychodzi. Po prostu śmiga, pełny stan „flow”. Problemy rozwiązują się same, zdobywasz szczyt za szczytem a w pewnym momencie coś się zmienia. Jakby silnik się zatarł. Pomysły do tej pory rodziły się i materializowały, a teraz się rozmywają. Wystarczyło się przycisnąć i pojawiał się rezultat, a teraz niby masz zasoby, zespół i możesz więcej a trafiasz na ścianę. Co takiego się stało? Odpowiedź leży w automatach na monety z lat 80-tych i 90-tych. Poważnie.
Automaty i mądrość życiowa
Nie każdy był fanem, ale pewnie sporo z was kojarzy. Takie „wozy Drzymały” stojące w różnych miejscach, w których były poustawiane stare maszyny do gier, w które wrzucało się monety i można było przenieść się w inny świat. Kosmicznych bitew, ratowania księżniczek (tak, wtedy gry były mocno szowinisistyczne i nie ratowało się księcia ;) ) czy wyścigów. Zdobywało się monety i szło na automaty. Wrzucałeś monetę, zaczynałeś grę.
Większość gier była oparta o prosty schemat. Wraz z postępami rosła trudność, aż do momentu w którym na koniec poziomu pojawiał się boss. Wielki przeciwnik, na którego trzeba było znaleźć sposób i pokonać go. Za pierwszym razem najczęściej dostawało się bęcki. I to dosyć szybko. Jak ktoś był wytrwały i miał dużo monet to w końcu osiągał sukces. I to tylko po to, żeby zaczął się kolejny poziom, na końcu którego… tak, czekał kolejny boss. I tak cały czas. Automat zżerał monety, a emocje u dzieciaków sięgały zenitu.
„No dobra, ale co tu jest wspólnego z moim problemem, który mam w „poważnym” biznesie! Firma mi stanęła, zespół nie robi roboty, a Ty mi tu piszesz bzdury o jakiś zabawach dla dzieci”. Na to mogę odpowiedzieć tylko jedno:
Życie to gra
Biznes jest częścią życia, więc też :). Bohater gry to ty. Zdobywasz doświadczenie, docierasz do pewnego poziomu, na końcu którego czeka na Ciebie Boss. I trzeba go jakoś pokonać. I tak jak w grze za pierwszym razem pewnie dostaniesz bęcki. Pytanie, czy podejdziesz do tematu ponownie. Cała trudność polega na tym, że ten Boss nie pojawia się nagle. Wtedy byś się zorientował. Tak naprawdę to hodujemy go sobie sami. A rośnie na tym co zrobiłeś do tej pory.
No dobra, zanim skierujesz mnie na leczenie psychiatryczne przełożę to na bardziej konkretny model. Lubię modele, bo wyjaśniają czasem prosto rzeczywistość.
Graj świadomie
Jak wygląda dochodzenie do wyzwania. Churchill mówił, że „Sukces to droga od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu”. Uwielbiam to zdanie.
To cykl. Nieważne gdzie w niego wejdziesz, ale ja zacznę od miejsca, które najbardziej daje do myślenia, od Bossa.
- Problem – możesz to nazwać wyzwaniem, ale to stan, w którym nie jest tak jak chciałbyś, żeby było. Coś nie jest nie tak. Coś chcesz zmienić. Nie masz tego, co chcesz mieć
- Przywództwo – to etap, na którym decydujesz, że bierzesz się za problem i go pokonasz. Chodzi tu o to, że ktoś OSOBIŚCIE uzna, że problem wkurza go na tyle, że doprowadzi do jego rozwiązania raz a dobrze. W zależności od wyzwania różny poziom przywództwa jest potrzebny. Im dalej w las tym więcej energii lidera trzeba mieć, żeby ruszyć większe grupy ludzi za sobą. Ale zaczyna się i tak od Twojej DECYZJI „Tak nie może być, zmieniam to!”
- Projekt – moja specjalność. Projekty służą temu, żeby przenieść Ciebie, Twój zespół, Twoją firmę, Twoje życie z punktu A do punktu B. Znasz problem, masz power, czas na ułożenie tego w mapę podróży. Tutaj też w zależności od wyzwania potrzebujesz różnego poziomu kompetencji zarządzanie projektami. 12 Pytań przyda Ci się zawsze, ale nie do każdego projektu musisz być mistrzem harmonogramowania i tablic kanban.
- Proces – projekty prowadzą Cię do stanu, w którym zaczyna się tworzyć nowa rzeczywistość. Procesy to mniej lub bardziej rutynowe wykonywanie jakiegoś działania. Jeżeli biznesowym problemem była obsługa klienta, projekt doprowadził do tego, że zmieniliście podejście i uczycie się nowego sposobu działania to ten nowy sposób staje się procesem. I w pewnym momencie zaczyna dojrzewać i stawać się rutyną. Tutaj co ciekawe też możesz wykorzystać 12 Pytań do opisania tego jak proces powinien być wykonywany. To po to, żeby nowa osoba mogła przejmować zadanie od poprzednika bez długiego szkolenia.
- Postęp – gdy proces dojrzeje i stanie się rutyną zbierasz jego owoce. Wszystko idzie gładko, coraz lepiej, coraz łatwiej. Czas żniw. Przybywa klientów, pieniędzy, satysfakcji, aż do momentu, gdy urośniesz za bardzo i …. Tak, wtedy ładujesz się w ścianę typu „Problem”. A miało być tak pięknie ;)
Pesymistyczne? Czy ja wiem? Życiowe. Zauważ, że nie nazwałem etapu „Porażka”, tylko „Problem”. A to już kilka poziomów optymizmu wyżej ;).
Są ludzie, którzy potrafią przewidywać problemy i reagują wcześniej. Problem wtedy jest taki, że większość ludzi nie widzi potrzeby, żeby robić coś, co nie jest potrzebne dzisiaj! Nie jest potrzebne tu i teraz. Bo po co. Nie ma problemu przecież? A że będzie? Może tak, może nie. Po co się męczyć?
Co wtedy? Im wyżej tym większe znaczenie ma przywództwo i narzędzia, z których korzystasz. Tak jak pisałem, nie wszędzie zarządzanie projektami ma sens na równym poziomie. WSZĘDZIE MA SENS! Jednak nie od razu musisz nabywać kompetencje mistrza, jeżeli jesteś na starcie.
Coś praktycznego na koniec?
- Masz wyzwanie – sprawdź, którego etapu dotyczy (bo nie tylko z Problemem będzie problem ;), cały ten cykl to naprawdę rozwój i droga do wyższego poziomu)
- Jeżeli wyzwanie dotyczy Projektów lub Procesów – użyj 12 Pytań, żeby upewnić się, że dobrze to sobie ułożyłeś. Jeżeli brakuje któregoś pytania to na nim się skup. Jeżeli nie potrafisz sobie poradzić z jakimś pytaniem to pewnie tam trzeba szukać miejscowego problemu i ten rozwiązać
- Jeżeli problem dotyczy Przywództwa – też zacznij od 12 Pytań i w sytuacji gdy:
- Potrzebujesz zmotywować siebie – przyjrzyj się temu, czy problem naprawdę Cię boli. Czy jednak możesz z tym żyć? Jeżeli tak naprawdę Ci nie przeszkadza, to niewiele zmienisz. W takim wypadku skup się na pytaniach – Dlaczego? Po co? Dopóki tam nie będzie iskry to będzie to tylko słomiany zapał
- Potrzebujesz zaangażować zespół lub pracowników – rozpisz wyzwanie wg. 12 Pytań i sprawdź, czy historia się lepi. Czy ma sens dla ludzi, których chcesz zaangażować. Czy z ich perspektywy jest atrakcyjna. Jeżeli nie to popracuj nad tym, żeby była albo zmuś ich do pracy (wiesz, z czym wiąże się druga opcja, prawda? Nie zawsze działa, ale czasem tak)
- Jeżeli dotyczy Postępów – to napisz do mnie, bo ja tutaj bym się tylko cieszył :). Jedyny problem może być taki, że uśpisz czujność, bo uwierzysz, że więcej problemów nie będzie. Bądź czujny. To dobry moment, żeby uprzedzić wyzwania korzystając z dobrej passy. Zobacz jaki może być kolejny problem i wyprzedź cykl!
- Jeżeli problem dotyczy Problemu :) – najpierw określ jaki problem rozwiązujesz. Fajnym ćwiczeniem jest zrobienie sobie hipotez projektów i scenariuszy. Ale bez jakiejś napinki. Po prostu zapisz sobie problem tak jak go widzisz i rozumiesz dzisiaj. Po prostu napisz co Ci nie leży. Później załóż, że taki problem chcesz rozwiązać i potraktuj go 12 Pytaniami rozpisując wstępnie projekt. Na 90% wywalisz go do kosza :), ale Twoje zrozumienie problemu powinno być lepsze. Powtórz do czasu, aż zrozumiesz problem. I skup się tylko na pierwszych 4 pytaniach. Dlaczego? Po co? Dla kogo? Po czym poznam?
No i to by było na dziś na tyle. Biorę się za rozwiązywanie kolejnych problemów :). Powodzenia.