Głęboki oddech na start. To będzie wpis z kategorii „co on tam wie, w mojej sytuacji jest inaczej”. Czyli spora szansa uznania przez Ciebie, że pierdzielę jak porąbany i w rzeczywistości tak to nie działa. Co więcej, to będzie mocno filozoficzny wpis, bo będzie też o dekalogu. Lojalnie ostrzegałem. Jeżeli szukasz lekkich tekstów to ten taki na pewno nie będzie. Będzie o tym, czego większość ludzi nie wie i co robi źle. Ale będzie też o tym co robić, żeby zmienić obraz o 180 stopni i ustawić go na Twoją korzyść.
Czego najczęściej nie wiesz?
Myślenie w kategorii projektu, a szczególnie wygranego projektu nie jest tak oczywiste jakby się wydawało. Albo inaczej, trzeba się tego nauczyć. Ponieważ w wielu przypadkach, to co po niżej wcale nie jest wymagane, to naturalnie nie szukasz tej wiedzy. Warto zmienić swoje nawyki.
- Jakie cele ma Twój szef – 90% ludzi tego nie wie! Część zna cel swój, który został im skaskadowany, ale pełnego obrazu tego, gdzie ma dojść ich szef nie zna prawie nikt. Czy to nie interesujące? Dostajesz projekt, czyli stajesz się kapitanem okrętu z niepełnymi informacjami. Wiesz w jakim kierunku płynąć, ale nie do końca po co.
- Dlaczego Twój szef zdecydował się na projekt – znowu przytłaczająca większość nie zna przesłanek stojących za projektem. Z jakiego racjonalnego powodu ktoś projekt powołała do życia? Żeby zarobić, żeby mieć święty spokój, bo inaczej centrala go zje, żeby awansować, żeby zmniejszyć koszty, żeby zrealizować zlecenie klienta (wtedy warto wiedzieć dlaczego klient tego chce). Trzymając się analogii kapitana – warto wiedzieć jaki wiatr napędza Twoje żagle.
- Co interesuje Twojego szefa – sam projekt to często zło konieczne! Nie każdy uwielbia projekty. Co więcej zawracają głowę i zamiast skupić się na pracy, którą się zna trzeba coś nowego robić. To nie sam projekt jest celem! Projekt zawsze jest narzędziem dla osoby, która go zleca! Dlatego opowiadanie o bebechach projektu nie zawsze będzie interesowało szefa. Bardziej interesuje go informacja kiedy będzie miał swój rezultat i co stoi na drodze. To oznacza, że trzeba samemu wiele tematów opanować, a przychodzić do niego z syntetycznym obrazem, a nie detalami istotnymi dla Ciebie, mało wnoszącymi dla kogoś wyżej w hierarchii.
Co najczęściej robisz źle?
To też wyniki z przyzwyczajeń z „dotychczasowego życia”.
- Liczysz na to, że projekt jest ważny, bo zlecił go ktoś ważny. To nie do końca tak, bo projekt będzie tak ważny jak ważnym go zrobisz. Ważni ludzie zlecają wiele ważnych projektów, które później potrafią być mniej ważne od tych zleconych dzisiaj. Jeżeli chcesz sukcesu, to zadbanie o ważność projektu w głowie osoby zlecającej (czyli sponsora) też jest Twoją pracą. I nie daj się złudzeniu „oni powinni o tym przecież wiedzieć”. Przy takiej mnogości tematów, po prostu nie są w stanie panować nad wszystkim.
- Chcesz być bardziej miły niż profesjonalny – i kończy się to jak z wycieczkami BOR i pani premier. Masz do wykonania swoją pracę i jeżeli ktoś Ci mówi jak to masz wykonywać, bo nie podobają mu się ograniczenia to masz dwa wyjścia – albo robić pracę dobrze, albo miło. Dobrze wykonywana praca PM’a wiąże się z mówieniem prawdy. A ta nie zawsze od razu odbierana jest jako „miła”. Wiąże się też z mówieniem „nie”, żeby wyznaczyć granice. A to też nie wszystkim od razu pasuje.
Słowo klucz to „granice”. PM to nie cudotwórca, on ma bezpiecznie dowieźć sponsora do celu z jego projektem. A gdy zaczyna łamać zasady na jego prośbę działa wbrew głównemu celowi. Wiem, że to taki punkt, który jest bardzo, bardzo, ale to bardzo trudny. Bo trzeba uznać, że są zasady ponad Tobą i Twoim szefem. Ale profesjonalizm się po prostu opłaca, a na koniec przy sukcesie druga strona Cię doceni. Jeżeli się nie zgodzi w trakcie, to sukcesu raczej nie będzie, więc po co się tam pchać?
- Gdy nie możesz zdobyć poparcia pracujesz więcej – to błąd! W „Dekalogu PM” to numer 1. Nie nadrobisz zaangażowania ludzi swoim zaangażowaniem! Nie nadrobisz tego, że sponsor nie interesuje się projektem tym, że pracujesz więcej! To poprawia Ci samopoczucie, ale nie prowadzi tam, gdzie chcesz. Zamiast więcej pracować kombinuj jak bardziej zaangażować osoby decyzyjne.
Co po prostu warto robić?
- Stawiać się „w butach szefa” jak najczęściej – Mówić do sponsora językiem i kategoriami, które zrozumie. Gdy znasz jego cele to łatwo jest przedstawić problem tak, żeby się zaangażował w pomoc. Co więcej, będzie rozumiał Twoje raporty
- Być profesjonalistą i trzymać się zasad – Wtedy paradoksalnie pomimo ograniczeń zyskujesz autorytet. Bo są pewne sprawy, których bronisz niezależnie od tego, co by się działo. Stajesz się partnerem, a nie popychadłem. Przejmujesz kontrolę. Na tym polega przywództwo.
- Być odważnym w swoich opiniach – możesz mieć każdą. Jeżeli coś Ci pasuje i proponujesz zrobić coś inaczej to o tym powiedz. Czasem wyjdziesz „na idiotę”, ale to część tej pracy :). Robienie z siebie „naiwnego głupka” to też użyteczne narzędzie. Nie ma czego się bać, bo dopóki kogoś nie obrazisz to Cię nie zwolnią :)
Myśleć jak szef, zachować profesjonalizm, być odważnym. To pomaga.