Kim są Ci wszyscy ludzie? – myślał sobie Yamato widząc tak duży, wiwatujący tłum.
Ukończył właśnie projekt, nad którym spędzał 16 godzin dziennie przez ostatnie 3 miesiące. I ze wszystkich obecnych rozpoznawał może z 5 osób, które pracowały razem z nim. Reszty nigdy nie widział, a okazało się, że gdy Shogun wysłał zaproszenie na świętowanie sukcesu to pojawiło się z 50 osób!
Gotowało się w nim, bo uważał, że to nie fair, ale głupio było tak przed Shogunem powiedzieć, że to jakaś ściema, więc postanowił nic nie mówić, ale zaraz po uroczystości porozmawiać z Sensei’em. Co ciekawe Keshu czuł się jak ryba w wodzie. Trzeba mu oddać, że do tego projektu się przyłożył. Był kiedy było trzeba, popychał do przodu sprawy, których Yamato nie był w stanie. Widać, że mu zależało.
Ale przecież tak jak Yamato musiał wiedzieć, że większość z tych ludzi nie brało udziału w spotkaniach statusowych. Bo przecież Keshu je prowadził! O co więc chodziło? Przecież mógłby powiedzieć co myśli, w końcu stał wyżej w hierarchii niż Yamato, ale zamiast tego ściskał wszystkim ręce i się uśmiechał jakby nigdy nic. Jedyne co dobre, to że Yamato dostał dyplom „Za wkład i zaangażowanie”.
To było jedyne wyróżnienie dla niego i kilku innych ciężko pracujących wobec całej reszty „zaangażowanych”.
W końcu cała „szkopka”, jak myślał Yamato, się skończyła i mógł pójść podzielić się wątpliwościami z Sensei’em. Ten tym razem stał przed obrazem jakiegoś samuraja i z zadumą go oglądał.
– Nie uwierzysz jaką szopkę dziś widziałem! – zawołał z daleka Yamato.
Sensei spojrzał na niego zdziwiony. Yamato w streścił mu co się wydarzyło i dlaczego uznał to za szopkę.
– Czego się nauczyłeś z tej sytuacji, Yamato? – spytał Sensei.
– To proste! Trzeba podpinać się pod projekty, które kończą się sukcesem i udawać, że się przy nich pomagało! – z przekąsem stwierdził młody adept PM-jitsu.
– Naprawdę tak myślisz? – usłyszał wątpiące pytanie ze strony starego mistrza.
– No nie do końca. – z wahaniem przyznał Yamato – Ale jak mam o tym myśleć, skoro to się powtarza. Robotę robi kilka osób, ale kilkadziesiąt na tym zyskuje.
A jeszcze Keshu zamiast powiedzieć jak było naprawdę ściska wszystkim ręce. To mnie strasznie wkurza. Kiedy będę na tyle wysoko, żeby móc powiedzieć, co naprawdę myślę?
– A po co Ci to? – zapytał Sensei
Yamato zamurowało. Jak to po co!?
Przecież prawda jest najważniejsza! Nie może tak być ze ktoś jedzie na plecach kogoś innego, niech sam sobie zapracuje!
I bez sensu jest zgadzanie się na głupie pomysły Shoguna i innych wokół, tylko dlatego, że mają siwe włosy! Te wszystkie myśli bardzo szybko przebiegały przez głowę Yamato, ale wiedział, że to było trafne pytanie. „Co chcę osiągnąć mówiąc co myślę?” było tym właściwym.
– No chciałbym, żeby było fair! I żeby robić rzeczy z sensem. – powiedział w końcu Yamato.
– Co by się stało, gdybyś na tym spotkaniu powiedział co naprawdę myślisz? – zapytał Sensei
– Wkurzyłbym większość ludzi?
– Ilu z nich chciałoby Ci pomóc przy Twoim kolejnym projekcie?
– No, niewielu – odparł Yamato i podrapał się w głowę. – Czyli co? Że nie zrobię projektów jak nie będę przymykał oczu podłączenie się pod mój sukces?
– To na pewno TWÓJ sukces? – Sensei bardzo mocno zaakcentował słowo „twój”, co wzbudziło czujność ucznia
– No, w dużej mierze… Ale Keshu też sporo pomógł. No i kilka innych osób też – przyznał z wahaniem – No może to Keshu nawet ten projekt prowadził, ja dużo pracowałem, ale to on zarządzał. To tym bardziej powinien pilnować, żeby nikt się bokiem nie załapał! – nadal nie do końca się uspokoił.
– To co mam robić, Sensei! Robić swoje i siedzieć cicho?
– Idź pobiegaj i pomyśl o tym, co zrobił Keshu
– Nie chce mi się biegać!
– Nikomu się nie chce biegać, ale każdy chce mieć medal za maraton – odparował mu Sensei i poszedł.
Yamato został sam. Nie za bardzo chciało się jeszcze pocić, ale postanowił, że trochę uspokoi myśli i zaczęło się mu wszystko układać w głowie.
Kolejnego dnia znalazł Sensei’a w tym samym miejscu.
– Już wiem o co chodzi – zaczął na wstępie Yamato. – Nie wszyscy mają tę samą rolę do odegrania. Niektórzy są kluczowi i będą robić najwięcej, a niektórzy to wsparcie. Oni robią tylko małe rzeczy, ale bez nich kluczowi gracze nie mogliby osiągnąć sukcesu.
– Coś jeszcze? – dopytywał Sensei
– Można wyróżnić tych najciężej pracujących na forum pozostałych.
– I…
– Ale nie można zapomnieć o tych, którzy zrobili też trochę. Bo oni też przyczynili się do sukcesu. Nie oczekują fanfar, ale uścisk dłoni będzie fair. Dlatego Keshu to zrobił.
– I…
– Nie zawsze ma sens mówić, co się myśli – dokończył Yamato. – Mam jeszcze jedno pytanie. Dlaczego tylu ludzi jest gotowych do tego, żeby słuchać, a tak mało chce wziąć projekt na siebie?
Sensei odparł po chwili namysłu
– To jak z Twoim bieganiem. Każdy chce być częścią zwycięskiego zespołu, ale nie każdy chce przyjść na trening.
WEJDŹ DO ŚWIATA PM NINJA