Jak często zdarza Ci się zastanawiać, czy czasem nie jest coś nie tak z ludźmi, z którymi pracujesz i zarządzanie zespołem nie jest tak proste w praktyce jak w teorii. Masz tak wspaniałe pomysły, bije od Ciebie aura wizjonera, w lot wymyślasz rozwiązania, cały czas wrzucasz swoim ludziom błyskotliwe pomysły jak coś zrobić lepiej, szybciej. A tu niby wszyscy pracują, wdrażają je w życie, a efekt niekoniecznie widoczny. Co tu jest nie tak?
Władza nie zawsze jest dobra
Siła szefa jest ogromna. Szef mówi, szef dostaje. I tu jest problem. Wymyślasz coś, w rozmowie mówisz, że fajnie by było, gdyby … i nagle to się staje. A Ty się orientujesz, że nie o to chodziło. Albo gorzej. Mówisz, co ma być zrobione, zostaje to wykonane, o to Ci chodziło, ale generalnie po co to jest nie jesteś w stanie do końca tego wyjaśnić. Od przebłysku geniuszu do realizacji coś musiało się stać. Zniknęła boska iskra z tej idealnej wizji, która miała zmienić wszystko. Jak to się mogło stać?
Kiedy świetny zespół jest twoim wrogiem
Jeżeli twoja ekipa jest gotowa od razu zrobić to, czego chcesz. A dodatkowo wierzy, że tylko Ty jeden rozumiesz, co chcesz osiągnąć, to nawet gdy sami nie wierzą w to co robią i tak to wykonają. To niesamowita wartość mieć taki zespół. Problem pojawia się tylko wtedy, gdy Ty nie do końca masz poukładane odpowiedzi na pytania „co” i „po co”. A umówmy się, zarządzanie zespołem to zabawa z ryzykiem. Nigdy nie masz wszystkich informacji, nigdy nic nie jest na pewno. W takiej sytuacji największym źródłem problemów nie są podwładni tylko szef! I nawet nie ze złych chęci. Widziałeś kiedyś właściciela firmy, od której powodzenia zależy los jego rodziny, który sabotuje swoją organizację? Świadomie? Mi zdarzyło się to zrobić kilka razy w dobrej wierze. Odpowiedzialny za to jest mój typ osobowości „Siewca Idei”. Ma swoje silne strony, ale nagle potrafi mnie olśnić i wtedy zmienialiśmy wszystko.
Zarządzanie zespołem to nieporozumienie, czasami…
Anegdotka, którą słyszałem pracując z firmą telekomunikacyjną. W mailu dyrektora infrastruktury wylądował mail od sekretarki prezesa z pytaniem, czy pod konkretnym adresem na danym osiedlu świadczone są usługi tej firmy. Dyrektor od razu pchnął maila niżej. Kilka godzin później miał w skrzynce rozpisany wstępny kosztorys rozpoczęcia świadczenia usług. I ten przekazał w górę. A o co tak naprawdę chodziło? Na nowym osiedlu miała zamieszkać znajoma prezesa i zapytała go, czy jego firma przypadkiem nie świadczy tam usług. Prezes oczywiście nie wie wszystkiego, więc tylko zapytał „czy tam jesteśmy?”. Zostało to odczytane od razu jako zamysł strategiczny wejścia na konkretny rynek i w ten sposób zamiast odpowiedzi „tak/nie” uzyskał odpowiedź „nie” ubraną w niemalże plan projektu. Śmieszne? Pewnie tak. Mniej śmieszne jest to, że kosztowało czas. I realne pieniądze.
Prześpij się z każdym
I tym sposobem dotarliśmy do praktycznej rady, dotyczącej zaradzenia sobie w takiej sytuacji. Musisz znać swój zespół bardzo dobrze. Każdą osobę. To bez dwóch zdań. Konkret dotyczy jednak prostej rady opartej o zasadę: jeżeli Ci się coś podoba to się z tym prześpij. Gdy wpadnie Ci do głowy rewolucyjny pomysł, to będzie on tak samo rewolucyjny jutro jak i dzisiaj. Zanim go przekażesz dalej do dyskusji, a tym bardziej realizacji – Prześpij się z każdym swoim pomysłem. Daj sobie czas na to, żeby twoje doświadczenie popracowało podświadomie i podrzuciło więcej zrozumienia. Najczęściej okazuje się, że po takiej nocy pomysł jest lepszy, albo stwierdzasz, że nie będziesz go wdrażać. Alleluja. Nie sypiesz piachu w tryby zespołu, nie marnujesz zasobów. Wprowadziłem zasadę w naszym zespole „Każda decyzja szefa ma odczekać 24 godziny przed wdrożeniem”. Dzisiaj mówię „robimy tak i tak, ale czekamy 24 godziny. Jeżeli potwierdzę to działamy. Jeżeli nie to business as usual.”
Z perspektywy czasu to jeden z lepszych pomysłów. I tak jak z każdym z tym także warto się przespać.
Powodzenia.
W punkt trafione ? pozdrawiam