Polski akcent w budowaniu potęgi militarnej Stanów Zjednoczonych. A przy okazji napisana bezpośrednim językiem, nie ugrzeczniona relacja kontrowersyjnego człowieka. Czyta się jednym tchem i jednocześnie dochodzi do ciekawych wniosków. Jak zwykle z moją skrzywioną optyką szukam pomysłów na efektywne pokonywanie wyzwań i zarządzanie. Jest się czego uczyć.
Nie zdradzę za dużo jeżeli powiem na starcie, że Marcinko wylądował ostatecznie w więzieniu. Nie mam kompetencji, żeby badać czy faktycznie “coś przekręcił”, czy po prostu komuś podpadł, to w interesującym nas kontekście nieistotne. Ważniejsze jest to o czym pisze i czego doświadczył. A jedno z tych doświadczeń to dotarcie z samego dołu drabiny do stanowiska dowódcy jednego z najsławniejszych obecnie oddziałów specjalnych Seal Team Six.
Marcinko ujął mnie kilka spostrzeżeniami, które znowu sprawdzają się nie tylko na bagnach, w czasie walki, ale też na co dzień. Jego zasada dotycząca pracy w zespole brzmiała “Moi ludzie nie musieli lubić wszystkiego, co robią – ale musieli to zrobić do końca.” Jakoś dużo bardziej oddaje to rzeczywistość niż naiwne skupianie się tylko na swoich silnych stronach. No nie ma takiej możliwości, żeby w swojej pracy uwielbiać wszystko. Nie znam nikogo, kto tak ma. Trzeba po prostu dążyć do tego, żeby lubić rdzeń swojej pracy i zrealizować wszystko, co potrzebne, żeby zrobić ją dobrze. Nawet jeżeli to nie jest szczyt twoich marzeń, to jest konieczne.
Prosta definicja przywództwa “Na bardziej prozaicznym poziomie dowodzenie polega na uczeniu się, jak podjąć decyzję, a następnie na trzymaniu się jej, nawet jeśli napotka się przeszkody, zrzędzenia, błagania i pochlebstwa, by ją zmienić.” W samo sedno! Proste, prawdziwe i bardzo trudne jednocześnie. Dla każdego, kto kiedyś prowadził zespół wie jak to wygląda. Im większy zespół i bardziej bolesna decyzja tym trudniej się jej trzymać. W życiu osobistym, im większe wyzwane i postanowienie tym więcej powodów, żeby go nie dotrzymać ;). Kształtowanie w sobie konsekwencji w utrzymaniu decyzji – bezcenne.
No i w końcu coś, co bardzo trafnie opisuje sytuację w większości biznesowych projektów ;). Żołnierz pytany o to jak się ma sytuacja ma do dyspozycji trzy opcje odpowiedzi:
– SNAFU (situation normal, all fucked up), czyli jest normalnie, wszystko się popieprzyło
– TARFU (things are really fucked up), czyli teraz dopiero mamy pod górkę ;)
– FUBAR (fucked up beyond all repair), czyli gorzej być już nie może.
Doświadczenie pokazuje, że w wielu sytuacjach SNAFU jest obecne.
Dwa słowa na koniec? Czego można nauczyć się od Marcinki? Musiał nauczyć się zarządzać ludźmi na własnej skórze, w ciężkich sytuacjach. Niektóre z nich naprawdę robią wrażenie i można spokojnie przełożyć je na sytuacje biznesowe. A to, że do najgrzeczniejszych nie należał, to już inna sprawa. Tak czy inaczej – warto.