Yamato, młody adept PM-jistu miał dosyć. Kolejny dzień siedział po kilka godzin przed ścianą i przyklejał żółte karteczki.
Planował po raz 10-ty projekt. Za każdym razem okazywało się, że nowa wersja ma luki, trzeba większość wrzucić do kosza.
I zaczynać od nowa.
Miał już dosyć harmonogramów, zakresów, ryzyka. Karteczek, markerów i wszystkiego z tym związanego.
Chciał się wreszcie wziąć do konkretnej roboty. „Nie nająłem się na biurokratę!” przeklinał w duchu taką robotę. Gdy obserwował innych PM-ninja to widział jak błyszczą na spotkaniach, jak Shogun ich słucha i liczy się z ich zdaniem. Jak przychodzą do niego ze swoimi pomysłami a on je akceptuje. Też tak chciał!
W końcu nakręcił się na tyle, że walnął wszystko w kąt i poszedł poszukać Sensei’a, żeby wygarnąć mu co myśli.
Jak zwykle znalazł Sensei’a siedzącego na fotelu i robiącego „nic”. Tym razem nic polegało na tym, że wyczesywał swojego psa.
„Ja tutaj wymyślam, a on sobie psa czesze. Mógłby pomóc, a nie się obijać!” – na szczęście nie powiedział tego głośnio, ale i tak
Zdenerwowany mocno podszedł do Sensei’a i wygarnął
– Mam tego dosyć! To jakieś oszustwo! Zarządzanie projektami miało być fajne! Dużo się dzieje, rozwiązujemy problemy, ratujemy świat!
A tu kicha taka! Siedzę w dusznym pokoju i rysuję jakieś bzdury po ścianach! A inni tego nie muszą robić! Tylko się cieszą z sukcesów!
Kiedy mogę przestać!
Sensei popatrzył na niego. Nie wyglądał na zdziwionego.
– Chodź, pomożesz mi wyprowadzić psa – powiedział i ruszył się z miejsca.
„Jak zwykle, samemu mu się nie chce!”, ale posłusznie ruszył za mistrzem.
Dotarli w okolice dojo, gdzie zobaczyli wojowników walczących na drewniane miecze.
Wśród nich wyróżniał się jeden, który poruszał się z niesamowitą finezją.
Wyglądało jakby wiedział co przeciwnik chce zrobić zanim on sam o tym pomyśli.
Poruszał się po macie jak tancerz, a jego ruchy były jednocześnie silne i ….
– Piękne – wyrwało się Yamato. Jak urzeczony wpatrywał się w taniec mistrza i powalanych przeciwników.
– Też bym tak chciał – powiedział Yamato do Sensei’a – to musi być bardzo fajne pokonać każdego.
– Chcesz go poznać? – zapytał Sensei.
Yamato aż podskakiwał z radości. Gdy podeszli do mistrza miecza okazało się, że ten dobrze zna Sensei’a.
– Jaki jest sekret takich umiejętności! Powiedz, powiedz – nie wytrzymał Yamato.
– Możesz się sam przekonać – odparł na to Sensei.
Po krótkiej rozmowie ustalili, że kolejne kilka dni Yamato spędzie w dojo pod okiem mistrza miecza, żeby zobaczyć gdzie tkwi sekret.
Yamato był gotów zrobić wszystko, żeby tylko nie dotykać planowania czegokolwiek, więc ucieszył się, że ma przerwę.
Do czasu, gdy w środku nocy mocne szarpnięcie wybudziło go ze snu. Ledwo co widział i kojarzył, okazało się, że to mistrz miecza
Przyszedł po niego, żeby zaczęli trening. Wszyscy jeszcze spali a oni wbiegali po schodach świątyni, medytowali na górze, zbiegali na dół,
ćwiczyli sprawność, a później ponownie biegali, a na koniec dnia machali przez godzinę drewnianym mieczem.
Yamato po całym dniu miał dosyć, ale wcale nie był bliżej sekretu.
Kolejne dni upływały podobnie– pobudka na długo przed innymi, bieganie, medytacja, ćwiczenia, machanie mieczem. I tak dalej.
Wstawał przed innymi, padał skonany, gdy inni szli się bawić. W końcu miał dosyć, podziękował grzecznie i wrócił do Sensei’a
rozczarowany, że nie poznał sekretu mistrza miecza.
– To jakaś ściema mistrzu! Nic mnie nie powiedział, za to przegonił przez wszystkie schody i wszystkie świątynie jakie znaleźliśmy. Gdzie ten sekret?
– Yamato, cały sekret poznałeś już pierwszego dnia.
– Jak to! Mnie nie interesuje niedosypianie, machanie bez sensu mieczem, bieganie. Ja chcę walczyć i poruszać się jak on!
– Dostałeś cały przepis na tacy. Skupiłeś się na tym, co podziwiałeś, na tym co widać, na tym co jest fajne. Nie da się tego oddzielić od tego, czego nie widać, tego co żmudne i powtarzalne.
Widzisz mistrzowskie ruchy, bo każdy został wypracowany. Widzisz walkę, do której trzeba mieć kondycję i sprawność, którą ćwiczy się inaczej. Widzisz efekt, a nie widzisz przygotowań.
– To te kartki mają sens?
– To sam musisz ocenić. Czego naprawdę chcesz. Przez 99% czasu nikt Cię nie będzie podziwiał. I to jest cena, którą płacisz za ten 1%, gdy inni patrzą na Ciebie z podziwem.
Zdecyduj, czy jesteś gotów ją zapłacić.
WEJDŹ DO ŚWIATA PM NINJA