Zarządzanie projektami to problem! Poważnie! Zajmuję się tym tematem całe moje zawodowe życie i w końcu mogę powiedzieć prawdę: jeżeli myślisz o wdrożeniu zarządzania projektami w swojej firmie to sobie odpuść, bo okaże się, że wypłynie jeszcze coś co warto skrzętnie ukryć.
Jeżeli tylko usłyszysz, że ktoś chce wdrożyć to coś u Ciebie to broń się rękami i nogami, bo, gdy to się stanie to świat wygląda inaczej.
13 powodów przez które zarządzanie projektami to problem:
- Widać opóźnienia i trzeba się tłumaczyć dlaczego się nie wyrobiłeś. A tak pracujesz i nikt się nie czepia, w końcu trzeba docenić starania, a na „dobre warto czekać”.
- Widać jak kończy się budżet i trzeba oszczędzać, a tak wystarczy robić swoje niech inni się martwią. Jak budżet się skończy to projekt się skończy. Oczywiste.
- Od razu wiadomo jak coś jest bez sensu. Od razu więc ktoś może zdecydować, że tego nie będzie się robić. I co wtedy? Z czego żyć! Już nie jesteś potrzebny bo bez Twoich działań firma nie padnie.
- Pojawiają się jasno zdefiniowane cele, więc trudno się wytłumaczyć z tego, że tu gdzie się jest nie jest tym miejscem, gdzie miało się dojechać. Do tej pory można było pójść w kierunku „liczy się droga, a nie cel”.
- Nie można zwalić na to, że coś wyskoczyło i rozwaliło projekt, bo powinno się mieć analizę ryzyka. A bez zarządzania wystarczy powołać się na prawo Murphy’ego.
- Trudno się wytłumaczyć, że się nie wie, bo przecież był plan komunikacji. Bez planu spokojnie można zwalić na nadmiar maili.
- Nie wiadomo jak powiedzieć, że ma się coś lepszego do roboty, bo ktoś wyznaczył priorytet i masz to wpisane w cele. A tak zawsze można realizować „strategiczne działania zlecone przez zarząd”. Niech ktoś inny szuka kto z zarządu Ci to zlecił i dlaczego.
- Ciężko jest wykpić się ogólnikami, gdy pada pytanie „jak to ma działać?” A tak można sobie spokojnie zlecać „zróbcie to ładnie, dobrze, tanio i szybko, nie obchodzi mnie jak”. Na koniec i tak możesz powiedzieć „nie o to mi chodziło!” i wrócić do punktu 3.
- Nie wiadomo jak pokazać swoją wartość dla organizacji mówiąc „ciężko pracuję”, gdy pada pytanie „czy jest zrobione to co było w planie?” Tymczasem „przecież się staramy!” pozwoli jeszcze trochę spokojnie przetrwać.
- Paskudnie trudno jest zwalić winę na kogoś innego, gdy w macierzy odpowiedzialności widnieje Twoje nazwisko. Bez tego można łatwo ukryć się wśród 30-tu adresatów maila (albo 50 nazwisk na CC).
- Trzeba się namęczyć na spotkaniu, na którym ktoś co tydzień pyta jakie są postępy, zamiast ukryć się na spotkaniu o niczym. No bo można spokojnie raportować „Realizujemy to co było zaplanowane, ale napotkaliśmy trudności (pkt 5.) i skupiamy się na zachowaniu bezkompromisowej jakości (pkt 8.)” Można zastosować też kombinację z punktem 6, że „umknęło w mailach, ale zaraz odszukasz”.
- Widać, że organizacji nie stać na realizację wszystkiego i trzeba to powiedzieć CEO, a tak można mieć spokój przez pół roku i może premia wpadnie. Po co drażnić niedźwiedzia? Lepiej iść w zaparte i tak nie pamięta tego, co zleca. Zapomni, zdarzy się cud, albo zmienią się priorytety. Po co się wychylać?
- Nie można zwalić winy na centralę (lub teren), bo jest się w jednym zespole. A tak zawsze winny się znajdzie dzięki swobodnemu wykorzystaniu punktów od 1 do 12.
Broń się! Broń za wszelką cenę! Zarządzanie projektami to zło!
Wyrzuciłem to z siebie. Jeszcze tylko zdemaskować procesy, zarządzanie zespołem i kilka innych szkodliwych koncepcji. Wtedy ze spokojnym sumieniem pojadę w Bieszczady i dołączę do watahy wilków.