Skrzynka mailowa jest moim głównym miejscem, dzięki któremu kontroluję, co się dzieje w pracy. Gdy chcę o czymś ważnym pamiętać piszę do siebie maila. W tym miesiącu odkryłem coś ciekawego. Napisałem sam do siebie 42 maile i nie miałem czasu ich przeczytać! Bardzo ciekawa obserwacja. Bo pierwszy raz na liczbach zobaczyłem jak dużo dobrych i konkretnych rad, pomysłów, na które wpadłem ignoruję!
Czy ja biegam z sensem?
Czy to dobrze, czy to źle? O… znowu uruchomiło się standardowe wartościowanie tylko w dwóch wymiarach. Trzeba podejść do tego inaczej. Te maile to raczej anegdota nieźle opisująca sposób życia. Na konferencji usłyszałem bardzo fajne zdanie z ust prezesa, byłego już, dużej firmy. Dotyczyło one absolutnego lekceważania wyciągania wniosków z naszych doświadczeń w biznesie. Opowieść o bieganiu z pustymi taczkami, których nie ma czasu załadować po prostu materializuje się naszej rzeczywistość.
Bo uczciwie. Ile czasu miałeś ostatnio na to, żeby zastanowić się, czy biegniesz we właściwym kierunku? Czy biegniesz we właściwy sposób? Czy to siłą rozpędu, czy jeszcze w jakimś celu? A może da się pracować mniej, osiągać więcej i lepiej? A jednocześnie nie wyciskać z siebie wszystkiego już teraz? A może byśmy popracowali inaczej?
Kiedy ostatnio miałeś czas na myślenie?
Retrospekcje jakoś nie zdobyły uznania w większości biznesowych organizacji. Kto by miał czas na myślenie, gdy jest tyle do zrobienia? Logicznie, prawda? Jednocześnie tak bardzo marnujące zasoby i pieniądze! Trzymając się choćby tego. 80% z nas wie, że można poprawić sposób, w jaki pracujemy i żyjemy. Ilu z nas się chce?
Tak łatwo się rzuca kamieniami. Najchętniej i tak rzucam w siebie. Chociaż w ostatnich miesiącach chyba dużo szybciej i częściej wdrażam zmiany w mój i nasz, firmy, sposób działania. Po prostu szkoda mi marnować czasu, naszej energii i zaangażowania w rzeczy, które nie działają i wymagają zmiany. A prawda jest taka, że największa wartość i nauka nie płynie z działania, tylko z wyciągania wniosków właśnie!
Lenistwo to podstawa
Znalezienie chwili na refleksję nad sobą, swoimi obszarami odpowiedzialności, sposobem pracy. Co mnie do tego napędza? Przekonanie, że trzeba szukać rozwiązania problemu: jak zrobić, żeby się nie narobić. Co jest tutaj kluczem? Dwa punkty: zrobić + nie narobić się.
Zrobić – oznacza wykonanie zadania. Nie udawanie, że się go robi, nie „robić” w czasie ciągłym. Nie bycie zajętym, nie robienie dla robienie. Zrobienie i zamknięcie tematu! W taki sposób, aby faktycznie zrealizować założenia, a nie bujać się cały czas, z czymś czego nikt nie chce.
Nie narobić się – oszczędzam czas mój, czas innych. Pieniądze moje, pieniądze innych. Tak naprawdę dzięki temu produkuję czas i wartość! Szastać zasobami można cały czas. Ja po prostu bardzo wielu rzeczy chcę spróbować. I nie mogę sobie pozwolić na odkładanie ich w nieskończoność. Im szybciej coś robię i im łatwiej, tym szybciej mam czas na wszystko inne.
Take Time To Think
Dotyczy to zarówno życia jak i pracy. Zasada jest ta sama. Mieć czas na myślenie. Mieć czas na korektę, mieć czas na wyciąganie wniosków. Po co? Żeby przestać marnować bezsensownie czas! Żeby móc się zajmować wielkimi, małymi sprawami ważnymi dla mnie. Rozwinąć moje projekty, rozwinąć firmę, ale też mieć czas na granie w siatkówkę piłką plażową w domu ;), na zajmowanie się badaniem składu wody w akwarium, czy wyprawą off-road’ową.
Jak to zrobić? Zacząć czytać maile od siebie. I słuchać tego, co się myśli. Co zrobić, żeby to się zadziało? Wyznaczyć sobie święty czas w kalendarzu. Tak na poważnie i raz w miesiącu przeczytać to wszystko, co chciałeś sobie powiedzieć w ciągu całego miesiąca, ale zawsze ktoś lub coś było ważniejsze.