Rozwój osobisty to takie hasło, pod które można wrzucić wszystko i spędzić nad tym bardzo dużo czasu, a na koniec nie zrobić nic. Dziś o tym, jak do tego podejść z mojej perspektywy, z kilkunastu lat interesowania się tematem, o lekcjach, wzlotach, upadkach, faktach i mitach. Serdecznie zapraszam.
Rozwój osobisty i zarządzanie projektami
Co rozwój osobisty ma wspólnego z zarządzaniem projektami? Życie to projekt. Jak chcesz życie przeżyć w ciekawy sposób, fajny dla ciebie, to zmiana jest czymś naturalnym. Najlepiej, żeby zmiana łączyła z czymś, co sprawia, że jesteś lepszą wersją siebie, trzymając się takich ogólnych obszarów. Nie da się tak na dobrą sprawę osiągać więcej, jeżeli się nie rozwijasz.
Zanim sobie przejdziemy dalej, to mam pytanie, jakie było twoje największe rozczarowanie na ścieżce rozwoju osobistego? Ja na swojej ścieżce przechodziłem różne obszary. Początek takiego świadomego podejścia do rozwoju osobistego to było rozpoczęcie studiów. Dostałem się na studia, trafiłem w całkiem nowe otoczenie, z małego miasteczka do samej stolicy. Do uczelni i do organizacji, która jest znana lubiana na świecie: AIESEC. Mocno ambitna, mocno nastawiona na dostarczanie wyników. Dużo się tam działo.
Jedną z książek, która towarzyszyła mi od początku to “7 nawyków skutecznego działania”. Wkręciłem się bardzo mocno w temat, ponieważ zawsze mnie interesowały tematy związane z filozofią, z myśleniem, rozwijaniem, osiąganiem celów. Nie tylko na studiach, później jak pracowałem, jak podejmowałem decyzję co do tego, żeby zmienić pracę, pójść swoją ścieżką, odejść z korpo, zacząć działać na swój sposób. Trafiałem na różnych ludzi, różnych guru, różne podejścia i czasem to były rzeczy trafione w punkt, niesamowity rozwój, niesamowity kop, a czasem to był zmarnowany czas, a momentami na granicy bycia uwiedzionym przez oszusta. Jestem ciekaw Waszego największego rozczarowania i ja o swoich rozczarowaniach trochę opowiem. Możecie się nie zgadzać z tym, co będę mówił w trakcie, możecie być na innym etapie myślenia o rozwoju, możecie mieć swoją perspektywę, pokłóćmy się.
Tak jeszcze wrzucając pewne tło, to ten mój rozwój osobisty też przełożył się na to, że odchodząc z korporacji chciałem mój biznes oprzeć o tematy związane z rozwojem osobistym właśnie. Po to zostałem coachem, odpaliłem bloga, który prowadziłem przez kilka lat, proaktywnie.pl. Blog już nie istnieje, ale dużo materiału zostało, żeby ruszać ten temat i co ciekawe, akurat to był początek takiego boomu na coachingi, na rozwój osobisty, ale zamknąłem tamten rozdział z kilku względów. W pewnym momencie to zaczęło też mnie ograniczać. Trzeba było się skupić bardziej na biznesie, mniej na tematach, które są fajne, ale nie da się ich przełożyć na jakiś konkret.
Rozwój osobisty – moje podejście
Rozwój nie jest celem samym w sobie. Dopiero cel, do którego się rozwijamy, nadaje sens temu, co robimy. Przykłady różnych takich postanowień, które sobie ludzie stawiają: w tym roku przeczytam 50 książek. Świetnie, super, fajnie, jeżeli masz wyzwanie z czytaniem i chcesz po prostu przełamać lęk przed czytaniem albo chcesz więcej czytać dla samego czytania, to ustawienie sobie takiego celu jest najbardziej w porządku. Rozwinie u Ciebie kompetencje czytania, ale jeżeli przeczytasz 50 książek, po prostu nie wiadomo po co, jaki w tym jest sens? To nie znaczy, że to jest słabe podejście, ja dużo czytam, uwielbiam czytać, ale fajnie, żeby to w jakim celu zmierzało. Ja czasem zakładam, że czytanie jest dla rozrywki i bardzo dużo czytam dla rozrywki, czasem czytanie jest narzędziem, które mnie doprowadzi do tego, że potrzebuję poznać nową wiedzę, chodzenie na seminaria, chodzenie na TEDx, chodzenie gdziekolwiek, na studia podyplomowe.
Po co w ogóle to robisz? Gdzie ma Cię to doprowadzić? Czego szukasz? Myślenie o celach jest punktem startowym. Wtedy, pod ten cel dobierasz właściwe narzędzia.
Możliwości rozwoju są praktycznie nieograniczone. Można robić kursy językowe, szkolenia, certyfikaty etc. I pułapka jest taka, że masz poczucie rozwoju, bo zdobywasz nowe sprawności, nowe odznaki, tylko one się nie łączą w coś konkretnego, co sprawia, że połączone razem zaczynają dawać wartość. Jak się mówi z perspektywy to jest trochę łatwiej, ale czasem jesteś na takim etapie rozwoju, że nie wiesz do końca, gdzie jest ten cel, więc celem jest odnajdywanie tego, co Cię interesuje. Chodzenie na webinary, na konferencje, na networkingi, może być niezłym etapem poszukiwań. Tylko warto sobie zdać sprawę, że to jest etap poszukiwań, niekoniecznie cel sam w sobie. Ja na początku rozpoczynania firmy, robiłem całą masę losowych rzeczy wokół, żeby zobaczyć, co w ogóle dla mnie działa. Były różne, przeróżne strategie. Jak jesteś na takim początkującym etapie, jeszcze szukasz swojej drogi, to warto sobie ustawić w głowie, że w tym momencie moim celem jest poszukiwanie tego, co mnie interesuje, ale żeby nie zamknąć się w czymś takim, że czytam książki, chodzę na webinary, to się rozwijam. Nie, nie do końca, być może po prostu zbierasz jakieś tematy, które ze sobą są niepowiązane, najprawdopodobniej, jest duża szansa, że to nigdzie Cię nie zaprowadzi, jeżeli zostaniesz w tym miejscu.
Dużo osób, z którymi ja rozmawiam, z którymi dzieliliśmy się doświadczeniami, jest tak, że w pewnym momencie trzeba przestać chodzić na te seminaria i zacząć działać w jakimś kierunku. Do tego kierunku potrzebny jest cel. Tego nie można odpuścić. Teraz, jak mówię o celu, to jest też bardzo ważna rzecz, może oczywista, dla wielu z Was może oczywista, może dla wszystkich oczywista, tylko mi się wydaje, że to jest niesamowite odkrycie, ale w zależności od tego, gdzie jesteś, czy masz 17 lat, 27, 37, 47 itd. te cele będą różne.
Twoja perspektywa patrzenia na rzeczywistość będzie różna i ona nie wynika tylko i wyłącznie z wieku, z metryki, ale wynika też z tego, co robisz, kim jesteś w danym momencie. Teraz, jak pomyślimy sobie o celu, warto mieć aktualny cel na dzisiaj. Jest spora szansa, że tych celów będziesz sobie wyznaczać w życiu dosyć sporo, dochodząc do różnych etapów. Części celów nie wyobrazisz sobie, że możesz je w ogóle wyznaczyć, bo one są daleko, kilka kroków w etapach rozwoju niż myślisz teraz. Jeżeli myślę o celach, które wyznaczamy na 2022, no to o części bym nie pomyślał tak precyzyjnie, że będą właśnie takie, jeszcze 2 lata temu, bo byliśmy w innym obszarze.
Aktualny cel, pierwszy element to jest odkrywanie, szukanie tych celów, to czasem też jest etap, że nie wiesz, jakie cele sobie postawić w danym momencie, otwierają się różne kierunki, różne możliwości. To jest w porządku, można sobie postawić mniej więcej ogólny cel, pójść w tamtą stronę. Zbierasz doświadczenie, doświadczenie przekłada się na jakieś konkretne kompetencje, które masz, dojrzewasz jako człowiek i znowu szukasz kolejnego celu, gdzie można pójść, gdzie można szukać. Miałem kilka razy w życiu takie sytuacje, że w momencie osiągnąłem cele i się okazało: pustka. Kurde, ja nie wiem, co dalej. Co my tu robimy? Czy to już wszystko? Mam poczucie, że więcej, ale nie do końca wiem, w którą stronę chciałem pójść. Trzeba zrobić mały research. Zastanowić się, gdzie jesteśmy, pójść w tamtą stronę, zbudować kompetencje, dojrzeć i ruszasz dalej.
Ten model tak naprawdę działa też na poziomie firmy, czy na poziomie zespołu. Jest tak, że są takie momenty, że czujesz tak, jest energia, idziemy w tamtą stronę. To najprawdopodobniej został odkryty cel, wyznaczony, wiemy, gdzie idziemy. Zaczynamy działać, jaramy się tym, jest fajnie i w pewnym momencie nagle energia siada. To jest inny poziom, niż jak walczysz z problemami. Tam czasem można być zmęczonym, ale wiesz, że nadal jest wróg u bram, trzeba go jakoś pokonać. A jest tak, że okej, teraz tak jakby nie wiadomo, gdzie idziemy, to jest najprawdopodobniej ten element, że trzeba się chwilę zatrzymać. Weszliście na inny poziom dojrzałości, trzeba pomyśleć o celach oczko wyżej, bo szukając ich poziom niżej po prostu nie znajdziecie. Mam nadzieję, że jeszcze nie bredzę, ale na wszelki mnie skorygujcie.
Jak mierzyć rozwój
Teraz, główną miarą tego, czy rozwój dla Ciebie działa, czy nie, to jest, czy masz więcej możliwości? Jak sprawdzić, czy rozwój idzie we właściwym kierunku? Jeżeli otwierają Ci się nowe możliwości, masz ich więcej niż mniej. Jeżeli się okazuje, że pomimo tego, że robisz coś, nadal tkwisz w tym samym miejscu i Twój wachlarz możliwości wyboru opcji działania się nie poszerzył, to najprawdopodobniej robisz coś nie tak. Być może po prostu tkwisz w miejscu i rozwijasz jeden mięsień olewając całą resztę. Istnieją takie zdjęcia gości ze zrobionym zestawem dyskotekowym: klata, biceps, a nóżki bocianie. To nie jest najlepszy element. Chociaż można nosić szerokie dresy i to ukryć, ale jeżeli chodzi o rozwój, bez pewnego równomiernego podejścia to się nie zadzieje. Każda inicjatywa, którą podejmujesz, warto, żeby mieć przemyślenie, co ona ma Ci przynieść i czy poszerzy Twoje możliwości, czy nie.
Pseudorozwój i guru
Pseudorozwój, o tym trochę mówiłem: wejście w rozwój dla rozwijania. To jest trochę jak z fast foodem albo jakimkolwiek jedzeniem: nawet jeżeli będziesz jeść zdrowe jedzenie, ale na maksa za dużo, to też jest słabo. Jak popatrzymy sobie na rynek rozwojowy – masz do dyspozycji wszystko. Może się nauczyć wszystkiego, mamy dostęp do całej wiedzy ludzkości. Więc za tym idzie cała oferta: seminaria, książki, guru. Jest taki moment, że na pewno ktoś Cię urzeknie, jako osoba, jako guru.
Ja miałem kilka takich osób, jednym z guru: Stephen Covey. Słuchałem wszystkiego, obserwowałem, pracowałem na “7 nawykach”, chciałem zostać trenerem “7 nawyków”, to na szczęście nie wypaliło. Całego bloga odpaliłem ze względu na “7 nawyków”. Generalnie duża zmiana zawodowa wynikała właśnie z tego. To mnie poprowadziło i dużo zmieniło i po latach nie zmieniam zdania o tym człowieku, jego podejściu. Jest niesamowite. To jest jedna z najlepszych rzeczy na jakie trafiłem, ale trafiłem też na różne osoby.
Jak trafisz w rozwój osobisty, jest kilka nazwisk, jest Tony Robbins, Harv Eker. Ja trafiłem na takiego człowieka: Steve Pavlina, niesamowite teksty bloga, też mnie zainspirował do tego, żeby pisać bloga, pisać trzy razy w tygodniu. Niesamowita rzecz, ale facet w pewnym momencie zaczął odjeżdżać. Naprawdę w pewnym momencie było widać, że po prostu w głowie się coś przestawiło i popłynął w klimaty, które były mało interesujące. I dużo takich osób jest. Na polskim rynku też.
Guru są spoko, fajnie, warto popatrzeć na to też trochę krytycznie. Jeżeli po prostu w pewnym momencie widzisz, wow, ten człowiek jest zajebisty, doskonały, niesamowity, ja go po prostu niemal kocham, to time out. Time out, warto się zastanowić, najprawdopodobniej wyłączyło Ci filtry, z jakiegoś powodu, trzeba się zatrzymać i złapać trochę perspektywy, to będzie zdrowsze dla ciebie. Oczywiście, to nie dotyczy słuchania, czytania i oglądania mnie ;). Tutaj jak macie takie uczucia, to jest jak najbardziej, spoko, możecie dać wyraz im w komentarzach. Moje ego zostanie podbudowane. Nie, całkiem poważnie, to nie jest zdrowe dla rozwoju. A więc, nawalanie książkami, tematami, po prostu dla kolejnej idei może być ciekawe, jeżeli buduje jakąś perspektywę, żeby poruszać się, natomiast ja proponuję, że jeżeli cokolwiek poznajesz nowego, staraj się to zastosować. Jeżeli zastosowanie nie działa, to może wtedy szukaj kolejnego tematu, ale poznanie kolejnego modelu albo kolejnego sposobu opowiedzenia o tym samym, przekłada się w pewien sposób na, trochę, narkotyzowanie się.
Ludzie czy superbohaterowie?
No i teraz trochę odnośnie moich rozczarowań w rozwoju osobistym, to była kwestia guru, ale to nie było rozczarowanie wynikające z guru. Jak podobał mi się John Maxwell, no odnośnie przywództwa, wow, czy Covey, czy Pavlina, dużo takich elementów: “wow, oni są świetni, oni są niesamowici, oni nie mają wad, są super, chcę być taki jak oni”. A później zaczęło do mnie docierać: “Zaraz, ale to robią np. nie tak albo coś innego robią nie tak. Covey robi biznes na tym, jak być w rozwoju osobistym. Ja bym chciał coś innego”.
Zacząłem kwestionować tych guru. Była taka sytuacja, że część idei, które były mi prezentowane odrzucałem, dlatego że się zorientowałem, że ten człowiek nie jest taki zajebisty we wszystkim. Więc generalnie, to może w tym też nie jest taki świetny. Jaki sens ma go obserwować? Idę, szukam innego, doskonałego. To nie jest dobry pomysł, jeżeli masz guru, który się pozycjonuje na czarno-biały, zajebisty we wszystkim itd., to filtruj cokolwiek mówi szesnaście razy, bo najprawdopodobniej, to wygląda jak sekta i to jest ściema. Nie ma takich ludzi. Najciekawsi dla mnie, z dłuższej perspektywy, są ludzie, którzy zachowują pewien poziom skromności i wiedzą, że w pewnym konkretnym obszarze są naprawdę nieźli. To, co ciekawe, że z czasem, jeżeli praktykują sensownie jakiś jeden temat, rozwijają to i rozwijają się razem, też stają się człowiekiem, za którym warto iść. Natomiast, to co dla mnie się sprawdza, to dużo mniej krzykliwe osoby, ale takie, za którymi idzie mądrość. Od tych ludzi czerpię najwięcej w dłuższej perspektywie. Jeżeli mam kogoś i obserwuję kogoś, kto robi wokół siebie strasznie dużo szumu, to najczęściej okazywało się, że za tym nie zawsze stoi największa wartość.
Mogę się mylić, może macie inne doświadczenia, może inaczej na to patrzycie. Natomiast, warto sięgnąć trochę poniżej, pod tą otoczkę takiego “bling-bling”. Są ludzie, którzy mniej są widoczni na co dzień, ale często niosą ze sobą świetną wartość i warto, nawet jeżeli zorientujesz się, że Twój guru nie jest świetny we wszystkim, to okej, to są ludzie, zaakceptujmy tą część u człowieka. Zobaczmy, w czym jest dobry i czego się od niego mogę nauczyć. Tego się mogę nauczyć, pozostałych rzeczy będę się uczył od kogoś innego. Rzecz bardzo ważna i kluczowa, pod którą podpisałbym się zawsze, że to jest najważniejsze: misja, misja, misja, to jest najważniejszy koncept w rozwoju osobistym, w rozwoju firmowym, nigdy nie przestawaj szukać tego sensu, purpose, tego głównego drivera, po co tutaj jesteś, jaka jest twoja misja na tym świecie. “Wow, Mariusz, czy ty odjechałeś?”. No nie, nie odjechałem, jest całkiem spoko.
Miej misję
Jak pierwszy raz przeczytałem Coveya, że warto mieć swoją misję osobistą, to ja od tych 20-kilku lat ją rozpisuję. Było tak, że szedłem po ulicy i się zastanawiałem, kim jestem, po co ja w ogóle jestem. Ja się wkręcam i to może jest przegięcie, to prawda. Tak po prostu mam jako człowiek. Natomiast uważam, że to jedna z najważniejszych rzeczy: myśleć o tym, o czymś głębszym, dlaczego coś dowozisz, bo to daje drive przez lata i okazuje się, że rafinujesz te sposoby, szukasz swojego kierunku, odchodzisz, sprawdzasz inne elementy.
Ja biznesowo sprawdzałem całą masę różnych tematów. Na koniec to potrafi się gdzieś poskładać. Pod warunkiem, że faktycznie co jakiś czas się nad tym zastanowisz, jaka jest moja misja, jak ja ją rozumiem teraz i czy jestem we właściwym kierunku i czy robię właściwe tematy. Z misją pułapka jest taka, że próbujesz wykombinować jakąś taką super, mega, cool, odjechaną, wielką, mega, ogromną, która sprawi, że cały wszechświat się zmieni, a Ty będziesz jednym z najważniejszych, znanych ludzi na świecie. Okej, być może, jeżeli należysz do bardzo małego procenta, to to jest właśnie twoja misja. Jeżeli należysz do większości ludzi, to jest pewien jakiś problem, który widzisz w świecie, który dostrzegasz i chcesz bardzo zmienić. Najprawdopodobniej Twoja misja kręci się wokół tego. Moja misja zawsze się kręciła wokół tego, że rozwala mnie totalnie niepoukładana praca. Chciałbym, żeby było poukładane, skoncentrowane w jakimś kierunku, żebyśmy dowozili wartość. Wokół tego kręciła się misja zawsze. Miałem skoki na bok z różnymi pomysłami, ale zawsze kręciło się to wokół tematów rozwoju, dowożenia wyników, dowożenia celów i wydaje się, że to się spina za każdym razem i wszelakie przedsięwzięcia, które odpalamy kręcą się wokół tego. Misja, misja, misja. Jaka jest Twoja misja od momentu urodzenia do momentu zakończenia Twojej bytności na tym świecie, w tym wydaniu, konkretnym. Warto naprawdę temu poświęcić trochę, nie traktować tego jako coachingowe pierdololo, tylko pomyśleć nad tym poważnie.
Cel czy droga?
Co jest ważniejsze: cel czy droga? To jest ważne, i to jest ważne. Generalnie, po prostu czasem, jeżeli sobie ustawiamy jakiś tam kierunek, musisz wiedzieć, gdzie idziesz, ale sposób dochodzenia do tego celu też ma znaczenie. Bo jeżeli sobie ustawisz: “fajnie, chciałbym mieszkać w fajnym, dużym domu, mieć dużo fajnych rzeczy i w ogóle ciekawe życie” i wszystko temu poświęcasz, to możesz się obudzić, że właśnie w ofierze złożyłeś całe swoje życie i wszystkich bliskich, którzy byli po drodze. Taki tradycyjny temat. Albo “chcę prowadzić fajną firmę, chcę, żeby się rozwijała, ale też składam w ofierze całe moje życie”. To jest pytanie, czy to naprawdę o to chodzi? Czy firma jest warta tego wszystkiego? Nie mówię, że jest bez wartości, jest jak najbardziej tak, sposób dochodzenia do celu jest ważny i byłoby super, gdybyśmy mogli wybrać: “okej, idę do mojego celu taką po prostu spokojną drogą”. Jak ja próbowałem robić wszystko Zen, czyli droga Zen, na razie w spokoju i dojdziemy do właściwego miejsca, okazywało się, że to nie działa. Żeby ruszyć w drogę, trzeba po prostu spiąć poślady i zacząć działać. Cel może być ambitny i są momenty, gdy ciśniesz na maksa, ale nie chciałbym całe życie cisnąć na maksa. Chciałbym żyć sobie w spokoju.Mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi.
Gdzie chcę dojść i w jaki sposób chcę tam dotrzeć? Jakich wartości będę przestrzegał po drodze? Jeżeli zakładasz: “okej, jak już będę w tamtym miejscu, to wtedy po prostu będę dobry dla ludzi, uczciwy itd.”, najprawdopodobniej nie, bo po drodze się nauczysz po prostu już robić pewne rzeczy inaczej. Więc sposób dotarcia do celu także ma znaczenie, bo może się okazać, że jeżeli robisz to nie w ten sposób, jakbyś chciał, to z celu zostaje pustka. Natomiast, paradoks czasem jest taki, że trzeba zmieniać tempo, trzeba zmieniać podejście, czasem jest niekomfortowo. Ja nie wiem w ogóle, skąd się pojawiło cel czy droga, czemu się nad tym zastanawiamy, to jest całość. Cel, razem ze sposobem dotarcia do niego, to jest to, czym chcę się zająć i pamiętajcie, że to jest aktualny cel w danym momencie, a nie docelowy.
Co mi się sprawdziło odnośnie rozwoju osobistego
To dwie rzeczy. Pierwsza: robienie tego, co mnie interesuje, bo tam mam drive. To jest fajne, to jest ciekawe. Wiem, że będę to robił. No i jakimś takim dziwnym sposobem, 20-parę lat interesuje mnie jeden temat, choć już na różne sposoby ogrywane, nawet nie wiedziałem, że zarządzanie projektami istnieje, jak wyruszałem w tą drogę.
Ale to mnie interesuje, te tematy mnie interesują. Ja mogę o tym gadać godzinami, a druga rzecz, która jest dobra dla rozwoju, to jest trochę na zasadzie “Bij tam, gdzie boli”. To, co jest niekomfortowe, wg mnie to są dwie najciekawsze ścieżki rozwoju. Jedna prowadzi Cię w jakimś kierunku, a druga pokazuje Ci, jakie masz ograniczenia w danym momencie i którym trzeba się przejrzeć. Więc jeżeli Cię wkurzają jakieś obszary, to warto się temu przyjrzeć, bo tam najprawdopodobniej kryje się duży skok do rozwoju. Jeżeli coś Cię interesuje, to warto się temu przyjrzeć, bo to da Ci napęd. Jedno daje napęd, drugie usuwa blokady. To m.in. np. dlatego się wdawałem w dyskusje na Facebooku, starałem się wejść w dyskusje merytoryczne, na różne kontrowersyjne tematy, bo dzięki temu nauczyłem się wczuwać w sytuację drugiej osoby, z którą bardzo dużo wspólnego nie mam i podchodzić bardziej łagodnie do osób, z którymi pracuję na co dzień, z którymi coś wspólnego mam. Tak z mojej perspektywy i tak jak z całego wyboru, bo to też pomaga, pomaga wybrać z tych wszystkich możliwości rozwoju, czego szukać. To, co Cię interesuje i to, co jest dla Ciebie dyskomfortowe, bo to Cię najprawdopodobniej rozwinie.
Moje największe rozczarowanie, mówiłem Wam, guru, ale to nie było rozczarowanie tylko guru samymi w sobie, tylko też moje patrzenie. Jedno, część osób, które dostarczały mega wartość, stwierdziłem: “Nie, one mają jakieś wady”. I to odrzucam, to był błąd. Ale druga część, gdzie odpalało mi się z tyłu głowy “Zbyt piękne, żeby było prawdziwe, coś mi tam nie pasuje”, okazywało się bardzo często, że dokładnie tak było. Takie ciśnięcie w jedną stronę, sekciarski sposób działania, mistrz jest mistrzem i tylko mnie macie słuchać. Nie, nie tędy droga. To też była trochę ścieżka dla mnie, jakim ja nie chciałbym być liderem w tym całym rozwoju osobistym dla innych osób. Chciałbym być jednym z mentorów dla Ciebie, ale nie jedynym, bo to nie jest dobre podejście, bo jest pewnie dużo rzeczy, których inni ludzie mogą Cię nauczyć lepiej. Więc będzie mi miło jak będę częścią całego procesu, ale nie chciałbym być “Wow, kurczę, Mariusz, jesteś super”. Spotykam się czasem z takimi osobami, nie jest to zdrowe, nie jest ten kierunek. Odczarujmy trochę, chociaż j jak lubicie, piszcie w komentarzach, jaki jestem świetny, niech będzie ;)
Podsumowanie
Odnośnie celów i poskładania sobie tego na koniec. Tak dwa słowa, trzeba mieć cel, jakiś tam, sensownie poukładany. W sklepie znajdziecie link do karty celów https://leadership-center.pl/produkt/karta-celow
Od tego bym w ogóle zaczynał całe działanie i zastanawianie się, gdzie chcę pójść, bo na pracy na celach można dużo rzeczy ogarnąć. Jak uważacie, że potrzebujecie popracować na celach, zróbcie to. Jak uważacie, że nie bardzo, nie jest mi potrzebne, okej, jak sobie chcecie. Natomiast praca dla misji, to jest baza, więc zachęcam, sprawdźcie, może to jest dla Was. Jeżeli uważacie mnie za swojego mentora w jakimś tam obszarze, to jestem bardzo zaszczycony. Dziękuję i bardzo się cieszę, znaczy, że moją misję jakoś realizuję. Trzymajcie się, rozwijajcie się z sensem i dobrze.
VIDEO