Jeżeli nie jesteś z budowlanki to ten artykuł też jest dla ciebie, są pewne elementy, które są bardzo specyficzne dla branż. Natomiast są pewne podobieństwa pomiędzy różnymi branżami i ucząc się na case`ach można się nauczyć naprawdę bardzo dużo.

Zarządzanie projektami w budowlance – sytuacja

Najpierw trochę opisu sytuacji jaką zastaliśmy.
Firma budowlana Mała z bardzo prężnym właścicielem – to była jedna z takich osób, które mają świetną energię, super postawę do tego, żeby pracować, rozwijać, tworzyć nowe rzeczy. Jestem pod wrażeniem do tej pory.
Płaska struktura organizacyjna – mała firma, zgrany zespół, niezbyt uprocedurowiona. Projekty realizowane w „tradycyjny sposób” przy dużym wysiłku. Tak jak zwykle robi się w budowlance, robimy projekt, zaczynamy nad nim pracować, kupujemy poddostawców, kupujemy sprzęt. Stosunkowo proste, jeżeli chodzi ramowo, o to jak to ogarnąć, ale przy bardzo dużym wysiłku.
Duże zaufanie właściciela do kierowników projektów – kolejna rzecz bardzo na plus jeśli chodzi o podstawy, natomiast też przyniosła nie najciekawsze rezultaty w pewnym momencie.
Znacząco przekroczone koszty i utrata marży – okazywało się w trakcie realizacji, że projekty szły ok przez pewien czas, a nagle wyskakiwał problem i rosły koszty. Zamiast zysku pojawiała się luka do załatania.
To jest punkt startowy, pewnie się odnajdziecie w tym. Mała firma, pewien wypracowany sposób działania, robimy coraz większe projekty. Jesteśmy w stanie je dowieźć, bo mamy sporo doświadczenia. Teoretycznie wszystko dobrze, problem pojawia się w momencie, w którym zaczynasz rosnąć i wychodzą rzeczy, których nie było wcześniej. Zaufanie i podejście ludzkie w tym momencie warto żeby było w jakiś sposób objęte procedurami.

Audyt Zarządzania w firmie budowlanej – problemy na jakie natrafiliśmy

Duża marża na starcie zmniejszała mobilizację – teoria zawsze jest taka sama, natomiast firmy mają swoją specyfikę, branże mają swoją specyfikę i mają też swoją osobowość. W tym wypadku duża marża na starcie projektów zmniejszała mobilizację. Na początku była marża, z której wszyscy byli bardzo zadowoleni. Kierownicy projektów myśleli, że mogą sobie ze spokojem na tym pracować, jakby coś poszło nie tak, to będzie z czego dopłacić.
Nawyk działania pod presją – organizacja nauczyła się działać pod presją. Jak był jakiś pożar, to wszyscy spinali się i działali. To świetna umiejętność, ale wyrabia nawyk uzależniający od takiego działania. Wtedy jak jest luz, to mobilizacja spada.
Porzucanie procedur w czasie pożaru – w czasie pożaru nie ma czasu na myślenie o procedurach. Albo robota, albo raporty. W momencie, kiedy tracimy marżę jasne jest, że lepiej wybrać robotę, raporty zrobimy później. Pewnie wyczuwacie już pułapkę.
Przerzucanie finalnego problemu na właściciela firmy – jak trzeba było zapłacić za błąd oczywiście płacił za niego właściciel firmy.
Brak nauki na błędach – ponieważ roboty jest dużo, nie mamy czasu żeby się zatrzymać i będziemy w kołowrotku. To jest niestety problem wielu firm.